Auta się drastycznie zmniejszyły. Nikomu nie przyjdzie już do głowy, aby na stoisku General Motors ponad 200 metrów kwadratowych zajmowały żłopiące benzynę Hummery. Zresztą Hummer nie jest już amerykański, tylko chiński. Tak samo jak Volvo i część Saaba, któremu grozi zniknięcie z rynku. Jaguar i Land Rover należą do indyjskiego Taty. Analitycy twierdzą, że to jeszcze nie koniec przejęć.
Po raz pierwszy też zjedzie do Detroit tylu polityków. Kiedyś, jeśli pokazywał się tu Arnold Schwarzenegger, było wielkie święto. W tym roku wprawdzie nie dojedzie Barack Obama, ale zapowiedziała się przewodnicząca większości demokratycznej w Izbie Reprezentantów USA Nancy Pelosi z grupą kongresmenów.
[srodtytul]Rynek na dopalaczu[/srodtytul]
Rok temu jeszcze nikt nie wiedział jak głęboki będzie kryzys w motoryzacji. Kolejne rządy dopiero uruchamiały programy dopłat do złomowanych aut. Ten popytowy dopalacz uchronił koncerny przed zapaścią, pewnie i przed większą liczbą bankructw, niż byliśmy tego świadkami, ale zakłamał rzeczywistość.
Teraz, kiedy rządowe pieniądze będą płynęły dużo cieńszym strumykiem, analitycy mówią o powolnej odbudowie rynku, ale o ile Chiny, Indie, Brazylia mają przed sobą jak najlepsze perspektywy, o tyle Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia muszę jeszcze przejść przez swój czyściec.