Wielkie nadzieje w Detroit

Żaden z koncernów, który wystawia najnowsze modele aut na zaczynającym się 11 stycznia salonie motoryzacyjnym w Detroit nie jest taki sam, jak przed rokiem. Zupełnie inne są też samochody, jakimi dzisiaj szczycą się firmy

Publikacja: 10.01.2010 15:01

Najjaśniejszą gwiazdą dzisiaj w Detroit świeci Ford, jedyny koncern amerykański, który nie skorzysta

Najjaśniejszą gwiazdą dzisiaj w Detroit świeci Ford, jedyny koncern amerykański, który nie skorzystał z oferty pomocy rządowej, nie był nawet na krawędzi bankructwa i ostro zagarnia amerykański rynek

Foto: Bloomberg

Auta się drastycznie zmniejszyły. Nikomu nie przyjdzie już do głowy, aby na stoisku General Motors ponad 200 metrów kwadratowych zajmowały żłopiące benzynę Hummery. Zresztą Hummer nie jest już amerykański, tylko chiński. Tak samo jak Volvo i część Saaba, któremu grozi zniknięcie z rynku. Jaguar i Land Rover należą do indyjskiego Taty. Analitycy twierdzą, że to jeszcze nie koniec przejęć.

Po raz pierwszy też zjedzie do Detroit tylu polityków. Kiedyś, jeśli pokazywał się tu Arnold Schwarzenegger, było wielkie święto. W tym roku wprawdzie nie dojedzie Barack Obama, ale zapowiedziała się przewodnicząca większości demokratycznej w Izbie Reprezentantów USA Nancy Pelosi z grupą kongresmenów.

[srodtytul]Rynek na dopalaczu[/srodtytul]

Rok temu jeszcze nikt nie wiedział jak głęboki będzie kryzys w motoryzacji. Kolejne rządy dopiero uruchamiały programy dopłat do złomowanych aut. Ten popytowy dopalacz uchronił koncerny przed zapaścią, pewnie i przed większą liczbą bankructw, niż byliśmy tego świadkami, ale zakłamał rzeczywistość.

Teraz, kiedy rządowe pieniądze będą płynęły dużo cieńszym strumykiem, analitycy mówią o powolnej odbudowie rynku, ale o ile Chiny, Indie, Brazylia mają przed sobą jak najlepsze perspektywy, o tyle Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia muszę jeszcze przejść przez swój czyściec.

Rok temu w Detroit o branżę modlono się w kościołach, odprawiano specjalne msze za producentów i zbierano pieniądze dla tracących pracę. Przy ołtarzach parkowano wielkie SUVy. Zeszłoroczny salon, na który nie dojechała większość producentów japońskich nie miał zwyczajowego rozmachu. Nawet smutków nie topiono w szampanie, tylko w niegazowej wodzie mineralnej. Teraz o wielkich autach wszyscy chcą jak najszybciej zapomnieć. Zapewne i koncerny nie będą już tak oszczędne jak rok temu. Ale nie ma co oczekiwać powrotu do czasów motoryzacyjnej rozpusty, gdzie nawet nie premiera, ale zmiana jakichś elementów karoserii w aucie była okazją do wielkiego party i zasypywania publiczności najróżniejszymi gadżetami. Analitycy uważają, że najlepszym określeniem dzisiejszych nastrojów jest „kontrolowany optymizm”.

— Przyszedł czas małych i oszczędnych samochodów. Auta zaczynają wyglądać inaczej, zmieniły nie tylko wygląd, ale i palą mniej — powiedział „Rz” Doug Fox, który zarządza salonem w Detroit.

Wrócą wystawcy, którzy w ubiegłym roku uznali, że lepiej nie wydawać pieniędzy jeśli naprawdę nie ma się niczego nowego do pokazania. W tym roku będzie 61, o 11 więcej, niż w styczniu 2009. Premier będzie mniej, niż rok temu — 41 w porównaniu z pół setki rok temu. Ale wtedy trzeba było pokazać cokolwiek, dzisiaj to, na czym koncerny będą budować swoją pozycję. Nie będzie nie tylko Hummera, ale i Saaba, Saturna Pontiaca, bo GM albo już pozbył się tych marek, albo jest bliski ich zamknięcia. Chrysler nie zaplanował nawet konferencji prasowej, bo tak zdecydował prezes Fiata/Chryslera - Sergio Marchionne.

[srodtytul]Kto co pokaże[/srodtytul]

Najjaśniejszą gwiazdą dzisiaj w Detroit świeci Ford, jedyny koncern amerykański, który nie skorzystał z oferty pomocy rządowej, nie był nawet na krawędzi bankructwa i ostro zagarnia amerykański rynek. Będzie miał największe stoisko. Pokaże nie tylko nowe auta, ale i roboty, które je składają, a na miniaturowym parkingu będzie można testować najnowocześniejszą technologię ułatwiającą parkowanie aut.

GM nie ma już tak wielkich ambicji. Okrojony ze wszystkich zbędnych przybudówek chce zaskoczyć zupełnie nowym autem — Chevroletem Aveo, który już budzi ogromne zainteresowanie, mimo że w sprzedaży znajdzie się dopiero za rok. Chrysler wystawi nie tylko Dodge Rama, ale także Jeepa i — po raz pierwszy Fiaty — w tym elektryczną „500” i model tego auta w wersji cabrio oraz Ferrari i Maserati.

Zdaniem Foxa stoisko Chryslera jest w tym roku doskonale zaplanowane. — W zeszłym roku jedynym wrażeniem jakie się odnosiło oglądając ich auta, że bardzo głęboko tną koszty – mówi Fox. Przedstawiciele Chryslera mają przy tym nadzieję, że sportowe auta z jego stoiska i tak przyciągną widzów. Chryslera będzie udawała także Lancia Delta. Jak mówi Olivier Francois, który odpowiada teraz za marki Chryslera i Lancii wszystkie wspólne projekty w przyszłości będą sprzedawane pod oboma markami. Na rynku europejskim zadebiutuje np. Lancia Sebring.

Toyota, która o ubiegłym roku chciałaby jak najszybciej zapomnieć, skoncentruje się na tym, w czym jest najmocniejsza — autach przyjaznych środowisku. Nawet luksusowy Lexus będzie przedstawiony jako auto nie tylko „czyste”, ale i dostępne publiczności. Nowością ma być nowe mało auto hybrydowe, pokazywane na razie jako projekt koncepcyjny oraz Priusa, którego można podłączyć do prądu. Przy tym całe stoisko Toyoty, lidera na rynku aut ekologicznych będzie zbudowane z materiałów wtórnych. BMW pokaże mini z napędem na cztery koła, oraz nowy model z serii 1. A Mini Beachcomber jest najmocniejszym kandydatem do jednej z przyznawanych a Detroit nagród. Mazda pokaże nową małą Mazdę2, Honda model CR-Z. Będzie jeszcze nowe małe Volvo C30, uważany wśród małych aut za jedno z najbezpieczniejszych aut na świecie. Małymi autami pochwali się i Ford. Przedstawiciele przyznają, że całkowicie nowy Focus ma ogromne znaczenie dla przyszłości firmy. To także pierwsze globalne auto Forda, posiadające identyczne części i w Europie i w Ameryce.

[srodtytul]Małe, ale nie tanie[/srodtytul]

Ale wielkość nowych aut nie może nikogo zmylić. To prawda. Będą one tańsze w eksploatacji, ale cena katalogowa wcale nie będzie malutka. Budowane na platformach europejskich i japońskich nie są już zgrzebnymi pudełkami do upychania biednych rodzin jadących na zakupy, ale technologicznymi cackami oszczędnymi i gwarantującymi komfortową jazdę. A w modelach segmentu B spokojnie i wygodnie może jeździć cztery osoby. Jim Hall z 2953 Analitics z Birmingham nie jest jednak optymistą jeśli chodzi o szybki sukces małych auta na rynku Amerykańskim. —Problem jest w tym, że Amerykanie nie chcą aut małych, tylko duże, za to mało palące — mówi. Z kolei dilerzy Chryslera żartują, że Nancy Pelosi pewnie w życiu nie przeżyła zimy w Michigan i nie rozumie dlaczego tutaj trzeba mieć auto z napędem na cztery koła.

Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku