Słaby rok dla aut używanych

Rynek używanych samochodów w 2010 roku będzie osłabiać mniejszy import aut z Niemiec. Poszukiwane modele z małym przebiegiem mogą zdrożeć nawet do 10 proc. Przybędzie aut z flot sprzedawanych przez firmy

Publikacja: 12.01.2010 03:42

Hybrydowy ford fusion został wybrany Samochodem Roku 2010 w USA

Hybrydowy ford fusion został wybrany Samochodem Roku 2010 w USA

Foto: AP

Rynek samochodów używanych, który w ubiegłym roku przeżył gwałtowną zapaść, może dalej się kurczyć. Wysycha główne źródło zaopatrzenia, czyli prywatny import. Od stycznia do listopada 2009 roku do Polski przywieziono 650 tys. aut, a szacunki za cały miniony rok mówią o liczbie mniejszej niż 700 tys. To ok. 37 – 38 proc. mniej niż w ubiegłym roku, w którym sprowadzono ponad 1,1 mln samochodów. W tym roku trudno będzie o poprawę tych wyników.

– Wiele zależy od sytuacji na rynku europejskim, zwłaszcza niemieckim, gdzie dopłaty złomowe mocno ograniczyły podaż używanych samochodów – mówi szef Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar Wojciech Drzewiecki. W dodatku niemiecki branżowy instytut VDA prognozuje, że w roku 2010 sprzedaż nowych samochodów na tamtejszym rynku może wynieść zaledwie 2,75 – 3 mln sztuk, czyli o blisko milion mniej niż w pompowanym dopłatami do złomowania roku 2009. Oznaczałoby to duży spadek podaży, bo blisko jedna czwarta Niemców odłoży wymianę dotychczasowego auta.

Według Tomasza Olszewskiego z Euro Plus, warszawskiej firmy handlującej samochodami, pociągnie to za sobą wzrost cen. – Polscy importerzy będą konkurować z dilerami niemieckimi, którzy wobec spadku sprzedaży nowych skierują się w stronę samochodów używanych – twierdzi Olszewski. Jego zdaniem ceny poszukiwanych samochodów mogą wzrosnąć nawet 10 procent.

W tej sytuacji egzemplarzy nowszych, a więc i droższych, nie będzie wiele: przy stosunkowo drogim euro importerom pozostanie mało miejsca na marże. To źle, bo jak pokazał ubiegłoroczny raport Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, zaledwie co dziesiąty samochód na polskich drogach ma mniej niż pięć lat, co trzeci liczy od 16 do nawet 30 lat. To zdecydowanie gorzej niż średnia unijna. Choć słabym pocieszeniem może być fakt, że od pewnego czasu struktura wiekowa sprowadzanych samochodów stopniowo się poprawia.

W przyszłym roku polski rynek wtórny powinna za to zasilić większa liczba samochodów pochodzących od firm. Jak szacuje Samar, można oczekiwać, że w 2010 r. do sprzedaży trafi ok. 150 tys. takich aut. Nastąpi bowiem wymiana samochodów kupionych przez przedsiębiorców w roku 2007 (ok. 140 tys.) oraz części aut kupionych w roku 2006, których sprzedaż odłożono ze względu na kryzys. Wśród tych samochodów będą poszukiwane auta z Car Fleet Management (CFM), czyli firm obsługujących długoterminowy wynajem. – W tym roku na rynek trafić powinno ok. 25 – 30 tys. samochodów z segmentu CFM. To nieco więcej niż w ubiegłym, bo część kontraktów została przez klientów przedłużona – zakłada dyrektor generalny KBC Autolease Polska Ireneusz Tymiński. Bardziej sceptyczny jest w tym przypadku Samar, według którego takich aut będzie nie więcej niż 20 tys.

Zdaniem ekspertów do optymalnej dla rynku wtórnego wielkości sprzedaży aut firmowych na poziomie jakichś pół miliona sztuk jeszcze daleko. Używanych pojazdów zakupionych w kraju z udokumentowanym stanem technicznym wciąż brakuje. Kupujący stają się więc coraz bardziej ostrożni. Według Arkadiusza Bałazego, prezesa spółki Ameks zarządzającej giełdą samochodową w Mysłowicach, coraz bardziej liczyć się będą wiarygodność sprzedającego i możliwość sprawdzenia auta w stacji diagnostycznej.

[ramka][srodtytul]Amerykańska aleja elektrycznych samochodów [/srodtytul]

Wielkim sukcesem amerykańskiego koncernu Ford Motor Company zaczął się 11 stycznia Międzynarodowy Salon Samochodowy w Detroit. Ford, który w przeciwieństwie do General Motors i Chryslera nie wziął ani centa z oferowanej przez państwo pomocy, zgarnął obydwie prestiżowe nagrody – dla auta roku 2010 i furgonetki roku. Dziennikarze motoryzacyjni obdarzyli nimi hybrydowego forda fusion i transita connect. W finale znalazły się także buick lacrosse, volkswagen golf GTI, chevrolet equinox i subaru outlander. Rok temu nagrody przyznano hyundaiowi genesis i fordowi F-150.

W Detroit zostanie pokazanych ok. 700 modeli. Wystawiane na targach auta są coraz mniejsze, oszczędniejsze, bardziej dostępne. – Nie ma, co się obawiać. Ludzie nadal będą kupowali samochody – mówił wczoraj Robert Thomson z Syracuse University.

– Tylko trzeba ich przekonać, że z prowadzenia nowych, ekologicznych pojazdów będą mieli tyle samo frajdy co przedtem. Coraz więcej producentów wystawia auta hybrydowe, które stanowią już 6 proc. światowego rynku.

Organizatorzy salonu wprowadzili w tym roku mnóstwo zmian. Sama wystawa odbywa się nie tylko w mocno już wyeksploatowanym Cobo Center, ale i w kasynie, gdzie zaprezentowano najbardziej luksusowe auta. W samym Cobo zostały przygotowane wystawy tematyczne, takie jak „Elektryczna aleja”, w której prezentowane są auta z napędem elektrycznym. Można tam zobaczyć fiata 500, chevroleta volta oraz najnowszy model Nissana – elektryczny Leaf. Zresztą to jedyne auto tego koncernu pokazywane w Detroit.

Biznes
Poczta Polska staje na nogi? Wyraźna poprawa wyników
Biznes
Aktywa oligarchów trafią do firm i osób w Unii poszkodowanych przez rosyjski reżim
Biznes
Rekordowe wydatki Kremla na propagandę za granicą. Czy Polska jest od niej wolna?
Biznes
Polskie firmy nadrabiają dystans w cyfryzacji
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Biznes
Rafako i Huta Częstochowa. Będą razem produkować dla wojska?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne