Gdy w sobotę nad Central Parkiem dopiero wschodziło słońce, atmosfera wokół pobliskiego flagowego salonu Apple była już bardzo gorąca. Przed kryjącą podziemny sklep przy Piątej Alei olbrzymią przeszkloną kostką z białym jabłkiem, od samego rana błyskały światła reflektorów najważniejszych stacji telewizyjnych. Kamery i mikrofony reporterów z USA, Japonii, Niemiec czy Gruzji skierowane były w kierunku kilkuset osób stojących w wijącej się wzdłuż ulicy kolejce. Pierwszy fan najnowszego gadżetu z jabłuszkiem ustawił się tutaj już… we wtorek. – Rodzina ma mnie za szaleńca, ale ja nie mogłem się doczekać, żeby sprawdzić, jak ten iPad naprawdę działa – opowiadał „Rz” Greg Packer, mieszkający pod Nowym Jorkiem emeryt, który po czterech nocach przed sklepem stał się na chwilę wielką medialną gwiazdą.
W gronie entuzjastów, którzy chcieli pochwalić się, że jako pierwsi na świecie mają najnowszy gadżet ze stajni Apple’a, znaleźli się nie tylko Amerykanie, ale też mieszkańcy Austrii, Niemiec, Monako, Szwecji, Szwajcarii czy Włoch. – Sam prowadzę sklep Apple, lecz niestety u nas podobnie jak w Polsce iPad ma się pojawić dopiero za kilka miesięcy. A ja chcę być pierwszym Węgrem, który będzie miał ten gadżet - wyjaśniał „Rz” Andras Horvath, który w kolejce przed nowojorskim salonem ustawił się już w piątek.
Dlaczego iPad jest taki atrakcyjny? - Myślę, że może zrewolucjonizować sposób, w jaki korzystamy z mediów. Umożliwia nie tylko słuchanie muzyki czy oglądanie filmów, ale też czytanie książek i dużo wygodniejszy dostęp do gazet – przekonuje nas Matthew Knell, nauczyciel z Nowego Jorku. - To również świetny nośnik podręczników, które będzie można o wiele wygodniej aktualizować. Dzięki temu zaoszczędzi się pieniądze, a uczniowie nie będzie musieli nosić tylu ciężkich książek - dodaje Knell.
Gdy o 9.00 ochrona wpuściła do środka pierwszych kilkunastu klientów, niektórzy nie chcieli nawet tracić czasu na oglądanie iPada przed zakupem, marząc tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się w domu, obejrzeć zabawkę i położyć się spać. Ci, którzy zanim sięgnęli do portfela, zdążyli się nim trochę pobawić, wśród jego głównych zalet wymieniają zgodnie: ładny design, świetnej jakości obraz oraz fakt, że dzięki nowemu urządzeniu dużo łatwiej będzie im czytać e-książki. – To nie prawda, że iPad to po prostu większy iPhone. To technologiczny krok w przyszłość – cieszył się 46-letni Antonio Vallese, z błyskiem w oku oglądając swoje świeżo zakupione urządzenie. Wielu klientów potwierdzało opinię dziennikarza „Wall Street Journal” Walta Mossberga, który napisał, że iPad może się okazać „zabójcą laptopów”.
[srodtytul]Bez kamerki i USB[/srodtytul]