Kilka dni temu płocki koncern odrzucił ofertę Zakładów Azotowych Puławy i odstąpił od sprzedaży 84,79 proc. akcji Anwilu (czołowy polski producent PCW). – Rozważamy alternatywę wobec sprzedaży całości, czyli sprzedaż poszczególnych części przedsiębiorstwa – przyznaje w rozmowie z „Rz” Sławomir Jędrzejczyk, wiceprezes Orlenu. Potwierdza, że Puławy w trakcie rozmów podwyższyły początkową ofertę cenową. Wiadomo też, że każdy z trzech potencjalnych nabywców Anwilu, który znalazł się na krótkiej liście, wykładał na starcie ponad 1 mld zł.
Zdaniem Orlenu włocławska firma chemiczna warta jest jeszcze więcej. – Skoro Orlenowi nie udało się dotychczas sprzedać Anwilu w całości, może powinien spróbować sprzedać go w częściach – mówi Tomasz Kasowicz, analityk z Erste.
– We wstępnej fazie procesu sprzedaży zauważyliśmy zainteresowanie potencjalnych inwestorów poszczególnymi liniami biznesowymi Anwilu – mówi nam wiceprezes Orlenu. Technologicznie Anwil składa się z dwóch ciągów produkcyjnych: nawozowego i PCW. – Korzystają co prawda z jednej elektrociepłowni, oczyszczalni ścieków i wspólnego obiegu wody, ale nie ma węzłów produkcyjnych, które pracowałyby jednocześnie na potrzeby obu – wyjaśnia Krzysztof Wojdyło, rzecznik Anwilu. Takie rozdzielenie byłoby zatem możliwe.
– To rozsądny scenariusz dla Orlenu – ocenia Paweł Burzyński z DM BZ WBK. Polski koncern sprzedaje Anwil, bo chce obniżyć wysokie zadłużenie wynikające z zakupu litewskich Możejek.