Minister rolnictwa Marek Sawicki skrytykował wczoraj stanowisko Francji i Niemiec w sprawie reformy wspólnej polityki rolnej. – Francusko-niemiecka propozycja jest bardzo konserwatywna. Broni interesów ich farmerów, ale już nie rolników z pozostałych krajów członkowskich – powiedział Sawicki na spotkaniu ministrów rolnictwa w Brukseli.
Rządy Niemiec i Francji opublikowały w ubiegłym tygodniu pięciostronicowe stanowisko w sprawie zmiany wspólnej polityki rolnej po 2013 roku, kiedy zacznie obowiązywać nowy budżet UE. Nie precyzują, jaka suma powinna być przeznaczona na politykę rolną, ale opowiadają się za utrzymaniem wsparcia wypłacanego z budżetu centralnego. Odrzucają wprowadzenie jednolitej stawki dopłat bezpośrednich we wszystkich państwach członkowskich, o co zabiega Polska. Teraz polski rolnik dostaje średnio dwa razy mniejsze dopłaty do ziemi niż rolnik niemiecki.
Według francusko-niemieckiej propozycji przy ustaleniu dopłat dla rolników musi być brana pod uwagę „pozycja finansowa w budżecie UE”. – W praktyce oznacza to, że Francja i Niemcy nie chcą już płacić za dopłaty bezpośrednie dla polskich i rumuńskich rolników – uważa niezależny brytyjski ekspert Jack Thurston.
Marek Sawicki stwierdził, że Polska, Francja i Niemcy pracowały nad przygotowaniem wspólnego stanowiska w sprawie reformy polityki rolnej. Dwa państwa nie czekały jednak na polskie uwagi, tylko opublikowały swoją propozycję. – To raczej nieudana próba wywarcia presji na inne kraje członkowskie – dodał Sawicki.
Francuski minister rolnictwa Bruno Le Maire twierdzi, że przygotowany przez Francję i Niemcy dokument ma poparcie około 20 państw. Zapewnił, że nie zamyka to dyskusji o przyszłości polityki rolnej, tylko ją otwiera.