Jak podaje GUS we właśnie ogłoszonym raporcie „Rynek wewnętrzny w 2009 r.”, na jeden sklep przypada już 103 Polaków, a jeszcze w 2000 r. było 89 osób. Znikają sklepy we wszystkich branżach, ale największym problemem jest coraz mniejsza liczba placówek spożywczych, ponieważ na coraz większej liczbie mniej zurbanizowanych terenów maleje dostęp do tego typu usług. „Największa liczba osób na sklep przypada w województwach: opolskim (123), podlaskim (122) i lubelskim (115), w pięciu zaś jest poniżej 100” – czytamy w raporcie.
– Na rynkach znacznie bardziej rozwiniętych, gdzie małych sklepów niemal nie udało się zachować, liczba mieszkańców na jedną placówkę dochodzi nawet do tysiąca. Polsce jednak daleko do tego modelu i nasz rynek nawet nie zmierza w tym kierunku – mówi Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
[wyimek]371,8 tys. sklepów działa w Polsce. W ciągu roku zniknęło 13,9 tys. [/wyimek]
Jednak w ostatnich latach co roku znika z rynku 4 – 5 tys. niewielkich sklepów spożywczych, choć wciąż jest ich najwięcej w Europie. W ostatnim roku liczba sklepów wzrosła tylko w woj. podkarpackim (3,5 proc.), pomorskim (4,8 proc.) oraz śląskim (1,8 proc.), zaś w pozostałych spadła, najmocniej bo o 11,5 proc. w Zachodniopomorskiem. – Rolą sklepów nie jest opieka społeczna, nasycenie sklepami w naszym kraju jest i tak bardzo wysokie. Wiele z nich ciągle utrzymuje się na rynku, choć nie ma to sensu ekonomicznego. Dla ich właścicieli zwłaszcza na terenach wiejskich alternatywą jest jedynie zasiłek dla bezrobotnych – mówi Agnieszka Górnicka, prezes firmy badawczej Inquiry.
Sklepów głównie mniejszych ubywa, a jak podaje GUS jednocześnie najmocniej, bo 11,4 proc., wzrosła liczba supermarketów. Każdy tego typu sklep powoduje zniknięcie z rynku co najmniej kilku tradycyjnych placówek, które nie są w stanie zaproponować takiego wyboru oraz cen na nawet zbliżonym poziomie. Jednak zdaniem branży największe skutki ma ekspansja sieci dyskontowych.