Zdaniem urzędu zmiany, choć niełatwe, są możliwe. Powinny się rozpocząć od uporządkowania struktury rynku.
Odnosi się to w szczególności do największego podmiotu na nim działającego – grupy PKP. Dobrym, choć niewystarczającym krokiem w stronę wprowadzenia konkurencji na tory było wydzielenie z grupy Przewozów Regionalnych – jako odrębnego, pozostającego poza jej strukturą, przewoźnika pasażerskiego.
Jednak jako niezależna spółka nie jest ona w stanie sama się obronić na rynku, przede wszystkim konkurować na równych zasadach z państwowym PKP InterCity. Związane jest to chociażby z faktem, że w rękach całej grupy PKP jest większość infrastruktury kolejowej i usługi powiązane, tj. telekomunikacja, informatyka czy energetyka. Brak lub utrudniony dostęp do nich dyskwalifikuje przewoźnika spoza grupy – już na etapie samego zainteresowania wejściem na rynek z ofertą.
Zdaniem urzędu należy więc oddzielić część infrastrukturalną od usługowej i przekazać tę pierwszą w ręce jednego podmiotu. Powstanie niezależnego przedsiębiorcy zarządzającego dostępem do torów zapobiegnie faworyzowaniu firm z grupy PKP, a tym samym zagwarantuje równe traktowanie nie tylko przewoźników już działających na rynku, ale także tych zainteresowanych świadczeniem usług w przyszłości.
Dzięki takiej formalnej rozdzielności opłaty za dostęp do infrastruktury kolejowej nie będą mogły być ustalane na zasadach preferencyjnych dla jednych przewoźników kosztem innych. Utrudnianie dostępu do infrastruktury to problem występujący nie tylko na kolei. Pojawia się on w wielu branżach, zwłaszcza tam, gdzie jest jeden duży podmiot, dyktujący warunki pozostałym.
Postępowania prezesa UOKiK na rynku kolejowym dotyczyły przede wszystkim nadużywania pozycji dominującej przez PKP Cargo – przewoźnika towarowego. Nie kwestionowaliśmy natomiast działań związanych z utrudnianiem przez PKP PLK dostępu do infrastruktury.