Spadek rentowności zakładów papierniczych w Kwidzynie to realna perspektywa po 2013 r., jeżeli wejdą w życie restrykcyjne przepisy unijne, dotyczące obowiązku zakupu uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Dziś fabryka w Kwidzynie należy do najnowocześniejszych w amerykańskim koncernie. Jednak wydatki, jakie będzie musiała ponieść na zakup uprawnień, spowodują spadek konkurencyjności jej wyrobów.
– Nasz zakład będzie musiał kupić pozwolenia na 600 tys. ton. Teraz kosztują ok. 9,6 mln euro, ale za dwa lata wydatki najpewniej wzrosną, bo według prognoz ceny uprawnień będą wyższe – mówi "Rz" prezes firmy Marek Krzykowski. – To postawi nas w wyjątkowo niekorzystnej sytuacji w porównaniu z innymi firmami. Nasz zakład może się obronić, ale nie będzie mowy o dalszych inwestycjach International Paper w Kwidzynie.
Prezes dodaje, że amerykański koncern ma od niedawna zakłady w Rosji, inwestuje w Chinach i Brazylii. I – jego zdaniem – tam skieruje pieniądze na dalszy rozwój.
W firmie w Polsce Amerykanie mają w planach nakłady inwestycyjne o wartości ok. 400 mln dolarów do 2015 r. (chodzi m.in. o nową linię produkcyjną). – W tak dużej międzynarodowej korporacji zawsze jest rywalizacja poszczególnych spółek o kapitał, a przy słabych wskaźnikach rentowności po prostu nie dostaniemy pieniędzy – tłumaczy Marek Krzykowski. – Teraz mamy szczyt cenowy na nasze wyroby, ale za trzy lata ta sytuacja może się zmienić, co przy wyższych kosztach nie tylko zakupu pozwoleń, ale i energii, tym bardziej odbije się negatywnie na rentowności.
Problem pozwoleń to efekt unijnej polityki ochrony klimatu, zmierzającej do redukcji emisji CO2. Komisja Europejska proponuje wskaźniki niekorzystne z punktu widzenia polskiego przemysłu. Wyliczenia uprawnień oparto na gazie, podczas gdy polskie zakłady wykorzystują do produkcji przede wszystkim energię (ciepło, parę) produkowaną z węgla. – Wskaźniki oparte na gazie są korzystne dla zakładów w Europie Zachodniej – uważa prezes kwidzyńskiej spółki. – Na przykład wiemy, że dzięki ustalonym przez Brukselę wskaźnikom, firma papiernicza we Francji nie dość, że nie będzie musiała kupować uprawnień do emisji, to jeszcze zarobi na sprzedaży ich nadwyżek.