W USA rok dobrze zaczął się — od wzrostu sprzedaży nowych pojazdów o 17 proc. Największy z wielkiej troki z Detroit, General Motors zanotował poprawę aż o 22 proc. do 178 896 sztuk, bo popyt dotyczył tak samochodów osobowych jak furgonetek (trucks). Chrysler poprawił się dziesiąty kolejny miesiąc, tym razem o 23 proc. do 70 118 szt. Wzrost sprzedaży przez Forda o 13,3 proc. do 127 317 szt. był zgodny z oczekiwaniami po ograniczeniu sprzedaży dla klientów flotowych.
- Styczeń jest zwykle miesiącem małej sprzedaży, ale uważamy, że branża dobrze spisała się na fali rozpędu z IV kwartału — stwierdził analityk z S&P Equity Research, Efraim Levy. — Drugim pozytywnym elementem jest to, że sprzedaż napędzili zwykli konsumenci, co dobrze wróży popytowi, mimo spadku sprzedaży flotowej przez Forda i GM.
Wiceprezes GM ds. sprzedaży w USA Don Johnson podkreślił, że styczne był dobrym miesiącem startu dla koncernu, dla branży i dla całej gospodarki kraju. Perspektywy są więc bardzo optymistyczne. Podobnego zdania jest wiceprezes Forda ds. marketingu, sprzedaży i serwisu, Ken Czubay. Podkreślił, że wzrost sprzedaży detalicznej był największy do ponad dekady.
Chiny nie ogłosiły jeszcze własnych danych. Producenci będą to robić w najbliższych dniach. Zamierzają zwiększać produkcję i wprowadzać nowe modele, mimo spodziewanego limitowania sprzedaży przez władze centralne. Nadmiar produkcji chcą eksportować, np. GM do Chile.
W Japonii odwrotna tendencja niż w USA. Rynek zmalał o 21,5 proc. do 187 154 pojazdów. Styczeń był piątym miesiącem spadku sprzedaży, po wygaśnięciu we wrześniu rządowych dopłat do pojazdów ekologicznych/. Toyota sprzedała 84 726 szt. (-27,7 proc.), Honda 27 800 (-23,9), a Nissan 29 222 (-23,6).