Na przełomie roku nastroje wśród właścicieli i zarządzających małymi i średnimi firmami są gorsze niż w poprzednich kwartałach 2010 r. Ale jak wynika z ankiety wrocławskiego Instytutu Keralla Research, który bada nastroje szefów małych firm co kwartał, pod koniec stycznia mały i średni biznes z większym pesymizmem prognozował ożywienie w gospodarce niż we własnej firmie.
Ostatni kwartał zeszłego roku ponad 40 proc. firm uznało za gorszy od poprzedniego. To wzrost złych ocen o ponad 11 pkt proc. – To są alarmujące obawy. Nie tylko 40 procent pytanych uważa, że sytuacja w gospodarce pogorszyła się w ostatnim kwartale, niewiele mniej, bo 36 proc. uważa, że następne trzy miesiące przyniosą kolejne pogorszenie – tłumaczy Izabella Młynarczyk, analityk rynku z IKR. – To jak żółta kartka wystawiana przez small biznes rządowi.
Te nastroje są gorsze od tych, o jakich mówili przedsiębiorcy w 2009 roku. Teraz są niezadowoleni z chaosu związanego z podniesieniem VAT, fiaskiem jednego okienka, likwidacją kratki, zapowiedzią jeszcze wyższych opłat za autostrady. – Na nastroje wpływ ma sytuacja finansów publicznych – dodaje Izabella Młynarczyk.
Nieco spokojniej firmy oceniają najbliższą przyszłość. W ciągu roku podwoiła się liczba tych, którzy prognozują pogorszenie sytuacji, teraz jest ich już 20 proc. Ale stabilności pozycji rynkowej spodziewa się wciąż ok. 40 proc. – Z naszych badań wynika, że gdy zaczynał się kryzys, najbardziej optymistycznie swoją pozycję oceniały mikrofirmy – twierdzi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan. – Jako swoje atuty wymieniały elastyczność, dobrą opinię wśród kontrahentów, możliwość szybkiego reagowania na zmieniające się warunki. Ale po roku, gdy następowało ożywienie i średnie, i większe firmy restrukturyzowały się, najmniejsi nie byli już takimi optymistami. Obawiali się konkurencji większych – dodaje ekonomistka
Tomasza Kaczora, głównego ekonomistę BGK, nie dziwi, że po I kw. 2010 roku poprawy spodziewała się co druga firma, a teraz ok. 34 proc. – Gdy kończy się kryzys, łatwiej o optymizm. Gdy mamy do czynienia z powolnym ożywieniem, nastroje się uspokajają, są bardziej realne – tłumaczy.