Orlando ma o 8 cm większy rozstaw osi od Cruze i jest o 16 cm dłuższe. W rezultacie wnętrze jest obszerne - z przodu siedzi się bardzo wygodnie, z tyłu też nie ma na co narzekać, chyba że ma się ponad 190 cm. wzrostu. Jeśli przedni lewy fotel będzie mocno odsunięty do tyłu, wysoki pasażer za kierowcą będzie miał kłopot z nogami. Siedzenia rozmieszczono amfiteatralnie: drugi rząd jest wyżej niż pierwszy, podobnie dodatkowy trzeci. Trzeba dodać, że ostatni rząd jest pomyślany głównie dla dzieci. Dorośli będą się zderzać z podsufitką i podpierać brodę kolanami. Siedzenia można konfigurować w wielu wariantach. Fotele drugiego i trzeciego rzędu rozkładają się pojedynczo lub wspólnie, można też stworzyć jednolitą płaską powierzchnię bagażową. Objętość przestrzeni wynosi wtedy 1487 litrów, a przy rozłożonych dwóch rzędach foteli – 852 litry. Wykładzina deski rozdzielczej i boczków drzwi jest przyjemna w dotyku, a twardy plastik położono jedynie na górnej części wyświetlacza. Boczki drzwi są grube i solidne, dobre wrażenie robi także materiał na słupkach drzwi i przednich słupkach przy szybie. Brakuje natomiast szerokiego podłokietnika pomiędzy fotelami: jest tylko wąska podpórka na prawy łokieć kierowcy.
Konsola środkowa jest szeroka i masywna, z niebieskim podświetleniem zegarów. Została pokryta błyszczącym tworzywem, a szeroki szary pas rozchodzący się w kierunku drzwi sprawia, że przednia część wnętrza wydaje się większa niż w rzeczywistości.
Pomysłowo rozwiązany jest panel sterowania radia i nawigacji pod wyświetlaczemi: po naciśnięciu przycisku unosi się cały w górę odsłaniając poręczny schowek. Można tam włożyć portfel, telefon czy okulary. Znajduje się tam standardowe gniazdo aux-in oraz – zależnie od wersji wyposażenia – port USB do podłączania odtwarzacza MP3 czy iPoda. Nie wszystkim spodoba się natomiast rozmieszczenie zegarów. Wskaźniki temperatury silnika i poziomu paliwa umieszczono pomiędzy prędkościomierzem a obrotomierzem w głębokich „kieszeniach”, podobnie jak wyświetlacz komputera pokładowego. Gdyby zrezygnować z oddzielających zegary przegródek, tablica byłaby bardziej czytelna. Na pochwałę zasługują natomiast lusterka zewnętrzne, naprawdę potężne, zapewniające doskonałą widoczność.
Orlando ma silnik benzynowy o pojemności 1,8 litra i mocy 141 KM oraz dwa wysokoprężne, 2-litrowe o mocy 130 oraz 161 KM. Testowana jednostka benzynowa według producenta powinna konsumować 7,3 litra paliwa na 100 km. W naszym teście spalanie wynosiło w granicach 7,7-8,1 litry na trasie (z pełnym obciążeniem przy prędkości 120-130 km/h) oraz ok. 11,5 litra w mieście. Silnik nie jest szczególnie żwawy, przy wyprzedzaniu trzeba mocno wcisnąć pedał gazu. Szybszy od modelu benzynowego jest 161-konny diesel – rozpędza się do 195 km/h. Także mniej pali – średnio 6 litrów. Słabsza jednostka wysokoprężna jest nieco wolniejsza – 180 km/h prędkości maksymalnej i ustępuje silniejszemu Dieslowi momentem obrotowym - 315 Nm wobec 360 Nm.
Układ kierowniczy działa precyzyjnie, auto trzyma się na zakrętach i doskonale radzi sobie z nierównościami drogi. Zawieszenie wcześniej sprawdziło się w modelu Cruze. Rodzinny Chevrolet oferowany jest w trzech wersjach wyposażenia: LS, LT i LTZ. W tej pierwszej mamy m.in. elektroniczny system stabilizacji toru jazdy, sześć poduszek powietrznych oraz elektryczne lusterka. W LT dochodzą jeszcze czujniki parkowania, sterowanie radiem z koła kierownicy, reflektory przeciwmgielne i elektrycznie podnoszone szyby z tyłu. W topowej LTZ dostajemy np. 17-calowe obręcze z aluminium, automatycznie przyciemniające się lusterko wewnętrzne, elektroniczny tempomat, automatyczną klimatyzację. Samochód ma konkurencyjną cenę: za najtańszą wersję LS trzeba zapłacić 59,9 tys. zł, za bogatszą wersję LT 66,9 tys.