Zatrzymać know-how w Polsce

Do 2030 r. mieliśmy zmodernizować Marynarkę Wojenną oraz zbudować kilka okrętów zupełnie nowego typu. Program niespodziewanie jednak wyhamował.

Publikacja: 14.06.2020 23:00

Marynarze USS Oak Hill salutują ORP „Kormoran” podczas 100-lecia Marynarki Wojennej RP w Gdyni

Marynarze USS Oak Hill salutują ORP „Kormoran” podczas 100-lecia Marynarki Wojennej RP w Gdyni

Foto: U.S. Marine Corps /Staff Sgt. Dengrier M. Baez

Artykuł powstał we współpracy z firmą Remontowa Shipbuilding

– Jestem przekonany, że oprócz osłaniania polskich granic morskich i szerzenia bezpieczeństwa na szlakach żeglugowych ORP Albatros będzie także reprezentował polską banderę w stałych morskich zespołach NATO-wskich i sił przeciwminowych – pisał prezydent Andrzej Duda w liście wystosowanym przy okazji wodowania i chrztu niszczyciela min ORP Albatros jesienią minionego roku.

ORP Albatros to bliźniak wodowanego w 2015 roku niszczyciela min ORP Kormoran. Obie jednostki mogą uchodzić za wizytówki polskiego biznesu i armii. – Kormoran to szczytowe osiągnięcie polskiego przemysłu stoczniowego w zakresie projektów dla Marynarki Wojennej – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Marcin Ryngwelski, prezes Remontowa Shipbuilding, stoczni, która okręt zbudowała.

Kluczową cechą tej jednostki jest materiał, z jakiego została wybudowana: amagnetyczna stal austenityczna, co pozwala zachować okrętowi niską charakterystykę pól fizycznych. – Wymagało to wyszukania, opracowania i opanowania tej specyficznej technologii w bardzo szybkim czasie, co nie udało się naszym poprzednikom, którzy mierzyli się z projektem. Takie know-how posiada tylko kilka zakładów na świecie, w szczególności te, które zajmują się okrętami podwodnymi. Posiadają ją m.in. Amerykanie, Niemcy, Rosjanie – podkreśla wiceprezes firmy Bartłomiej Pomierski.

Zysk dla całej branży

– Zamówienie na nowoczesny niszczyciel min pk. Kormoran 2 było kontraktem typu „zaprojektuj i zbuduj" – zastrzega Dariusz Jaguszewski, członek zarządu stoczni ds. handlowych oraz były główny projektant. – W efekcie to polscy inżynierowie z biura REMONTOWA Marine Design & Consulting zaprojektowali całość. To unikatowa cecha tych niszczycieli – dodaje.

Po upadku komunizmu polskie stocznie w zakresie budowy okrętów stopniowo traciły swe znaczenie i kontrakty. Wiedza i doświadczenie pokoleń inżynierów oraz wojskowych – odpowiedzialnych za tworzenie norm, budowę czy nadzór – zanikały wraz z przechodzeniem specjalistów na emerytury i odchodzeniem z zawodu. Przykładami mogą być Zakłady Cegielskiego, które porzuciły budowanie silników i agregatów okrętowych, podczas gdy w Grudziądzu wygaszono produkcję pomp czy chłodnic.

Odzwierciedlało to proces marginalizacji Marynarki Wojennej w strukturach polskich sił zbrojnych. Pod koniec ubiegłego stulecia wycofano z niej siły desantowe i lekkie siły uderzeniowe, w latach 90. dorzucono okręty rakietowe, które dopiero po latach dozbrojono w pociski przeciwokrętowe, braki sztukowano wiekowymi już okrętami podarowanymi Polsce przez USA czy Norwegię. Przez ćwierć wieku flotę odchudzono o ok. 100 jednostek i jedną trzecią stanu osobowego.

Dzięki Kormoranowi narodziła się nadzieja na odwrócenie tego procesu. – Zamówienie ożywiło szereg instytucji, począwszy od Polskiego Rejestru Statków, rodzimego klasyfikatora, przez Politechnikę Gdańską, Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej, które znalazło się z nami w konsorcjum, Centrum Techniki Okrętowej, Akademię Marynarki Wojennej, aż po Wojskowy Instytut Chemii i Radiometrii czy Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych – wylicza Marcin Ryngwelski, prezes zarządu stoczni. – Co najważniejsze, finalnie jest to dzieło polskiej myśli technicznej – kwituje.

W trakcie prac polscy specjaliści zdobyli unikatową wiedzę o projektowaniu niszczycieli min spełniających standardy NATO w zakresie technologii spawania stali niemagnetycznych, a także w zakresie konfiguracji sprzętu, doboru urządzeń i systemów okrętowych, m.in. dowodzenia i walki, IT i łączności. I jest to wiedza rozległa, dotycząca wielu firm: w sumie przy wartym 700 milionów złotych zleceniu pracowało 538 krajowych kooperantów. Poziom wartości usług i materiałów, zrealizowany przez polskich dostawców, dobił 60 proc., choć zamawiający zakładał, że uda się maksymalnie rozdysponować w ten sposób 40 proc. wartości kontraktu – dodaje Bartłomiej Pomierski.

Kropla w morzu potrzeb

Ogłoszony mniej więcej w tym samym czasie, gdy zwodowany został Albatros, plan modernizacji technicznej na lata 2021–2035 wydaje się koncentrować na spektakularnych programach obrony przeciwlotniczej tj. Wisła, Narew, program F-35. Ale planowana w Marynarce Wojennej rewolucja również jest zamiarem niebagatelnym.

W prezentacjach znalazły się cztery kluczowe programy: kontynuacja Kormoran 2, Miecznik, Orka i Murena. O pierwszym wspomnieliśmy wcześniej. Drugi zakłada pozyskanie okrętów obrony wybrzeża (korwet lub fregat), trzeci – okrętów podwodnych nowego typu wraz z rozwiązaniem pomostowym, zapewniającym ciągłość szkolenia podwodniaków, czwarty zaś – pozyskanie lekkich okrętów rakietowych. Przynajmniej w przypadku pierwszego i trzeciego wskazano, że ma się to odbyć w oparciu o polski przemysł stoczniowy.

W rzeczywistości modernizacja powinna objąć niemal wszystkie okręty MW. – Jest co wymieniać, przeciętny wiek polskiego okrętu wojennego to 39 lat – mówi prezes Ryngwelski. – I praktycznie wszystkie okręty nawodne można byłoby zbudować w Polsce, powierzając kontrakty poszczególnym wykonawcom lub konsorcjom, tak jak dzisiaj w przypadku niszczycieli min – dodaje Pomierski.

Obecny etap modernizacji można uznać zatem nieledwie za przedbiegi: w tej chwili w Remontowa Shipbuilding budowane są dwa niszczyciele min (ORP Albatros i ORP Mewa) i cztery holowniki, także dla Marynarki Wojennej, w ramach odrębnej umowy z Inspektoratem Uzbrojenia. Na Albatrosie trwają dziś zaawansowane prace wyposażeniowe: m.in. montaż okablowania, wyposażanie pomieszczeń i instalacja systemów. Na 2020 r. zaplanowane są też próby HAT (Harbour Acceptance Tests). Mewa z kolei jest na etapie finalnego montażu kadłuba mocnego oraz jego zbrojenia i wyposażania. Wodowanie ma się odbyć jesienią br.

Prace trwają też na holownikach, a właściwie wielozadaniowych jednostkach pomocniczych, nadających się również do wykonywania zadań ratowniczych, gaszenia pożarów czy likwidowania rozlewów. H-11 Bolko i H-1 Gniewko weszły już do służby, pozostałe cztery są w trakcie prób na uwięzi (H-2 Mieszko), prac wyposażeniowych (H-12 Semko) czy wodowania (H-3 Leszko został zwodowany na początku czerwca, H-13 Przemko ma zostać zwodowany jesienią br.) – wylicza Pomierski.

– Według nas to wciąż za mało w stosunku do założeń planu modernizacji polskiej floty, ale od czegoś trzeba zacząć – podkreśla Ryngwelski. Zresztą, mniejsze jednostki mogą wyglądać niepozornie, ale bez nich te większe – jak okręty klasy Miecznik, będące tym spektakularnym elementem planu modernizacji floty – mają znacznie ograniczone pole działania. – Tymczasem postępowania na zbiornikowiec paliwowy i okręt ratowniczy anulowano, na okręt wsparcia logistycznego czy patrolowy – w ogóle nie ruszyły. Gdyby okręty zamawiano choćby w cyklu jeden na rok, realizowany przez 36 miesięcy – podtrzymane zostałyby zdolności techniczne, utrzymanoby zdobyte już kompetencje, modernizacja floty stopniowo by postępowała – wskazuje prezes Remontowa Shipbuilding.

– W całym procesie chodzi bowiem o odtworzone z mozołem know-how, pozwalające nie tylko rozwijać się polskim stoczniom, ale też cementować współpracę z kooperantami oraz zatrzymywać olbrzymie kwoty, jakie armia będzie musiała wydać na unowocześnienie Marynarki Wojennej w granicach kraju – uzupełnia Dariusz Jaguszewski.

Za zgodą Brukseli

– Wbrew pozorom potrzebujemy Marynarki Wojennej – tłumaczą menedżerowie Stoczni Remontowa Shipbuilding. – Nasz budżet uzyskuje ponad 40 mld zł rocznie z samych należności podatkowych z portów, od Świnoujścia po Gdańsk. Chodzi choćby o gazoport w Świnoujściu oraz ponad 100 mln przeładunków, które trzeba zabezpieczyć i nadzorować, co dotyczy również jednostek Urzędu Morskiego, Straży Granicznej czy Morskiej Służby Poszukiwawczo-Ratowniczej. Wyeksploatowaną flotę posiada też inspektorat rybołówstwa – podsumowują.

Jak argumentuje wiceprezes Pomierski, nie ma obaw, że Bruksela zgłosi zastrzeżenia do zawężenia grona oferentów do polskiego przemysłu. – Traktat rzymski tworzy podstawę do tego, by zamówienia te powierzać krajowym przedsiębiorstwom – zamówienia dla obronności są wyjęte spod unijnych zamówień publicznych. Nie ma takiej możliwości w innych europejskich krajach, żeby kontrakty dla sił morskich przy posiadanych zdolnościach krajowych zdobyła stocznia zagraniczna – mówi.

– Budujmy swoje kompetencje jako kraj i o nie dbajmy. Nikt tak nie zadba o polską myśl techniczną jak my sami. Pamiętajmy też, że Stocznia Remontowa Shipbuilding to polska firma z polskim kapitałem i majątkiem – podkreśla prezes Ryngwelski. To również przykład udanego procesu transformacji i prywatyzacji – dodaje.

– Druga kluczowa dla przemysłu stoczniowego decyzja to sprawy związane z finansowaniem – przypomina członek zarządu ds. finansowych firmy Jacek Flasiński. – W większości nowych zamówień całe ryzyko finansowe jest ukierunkowane na stocznie. To potężne kontrakty, co przekłada się na limity finansowe do zabezpieczenia, a instytucje finansowe nie zawsze przychylnie postrzegają branżę stoczniową – wskazuje Flasiński.

– W efekcie proces zabezpieczania finansowania kontraktów jest długi i kosztowny, co wpływa na czas realizacji zamówienia. Ta branża powinna mieć dostęp do kompleksowych mechanizmów zapewniających preferencyjne produkty finansowe, co pozwoli skrócić proces pozyskiwania finansowania i konkurować z zagranicznymi stoczniami terminem realizacji zleceń oraz zwiększyć eksport. Koniec końców państwo jest beneficjentem naszych działań – kwituje.

Te zamówienia mogłyby realizować polskie stocznie z zyskiem dla kraju. – Weźmy Kormorana: z kontraktu wartego 700 mln zł do budżetu „z marszu" trafia 150 mln z tytułu podatku VAT. Około 420 mln zł udało się rozdysponować między polskich kooperantów – uzupełnia prezes Ryngwelski.

Artykuł powstał we współpracy z firmą Remontowa Shipbuilding

Artykuł powstał we współpracy z firmą Remontowa Shipbuilding

– Jestem przekonany, że oprócz osłaniania polskich granic morskich i szerzenia bezpieczeństwa na szlakach żeglugowych ORP Albatros będzie także reprezentował polską banderę w stałych morskich zespołach NATO-wskich i sił przeciwminowych – pisał prezydent Andrzej Duda w liście wystosowanym przy okazji wodowania i chrztu niszczyciela min ORP Albatros jesienią minionego roku.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Apple spółką wartościową? Rekordowe 110 miliardów dolarów na skup akcji
Biznes
Majówka, wakacje to czas złodziejskich żniw. Jak się nie dać okraść
Biznes
Poznaliśmy zwycięzców Young Design 2024! Już można zobaczyć ich projekty!
Biznes
Wada respiratorów w USA. Philips zapłaci 1,1 mld dolarów
Biznes
Pierwszy maja to święto konwalii. Przynajmniej we Francji
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił