Tylko niepoprawny optymista albo ktoś bardzo naiwny mógł wierzyć w to, że na Euro 2012 powstanie w Polsce gęsta sieć autostrad i dróg szybkiego ruchu. Wprawdzie w kampanii wyborczej słyszeliśmy, że ich budowa będzie priorytetem, ale kto jeszcze wierzy w takie obietnice...
Niektórzy (ja też się zaliczam do tej grupy) mogli mieć nadzieję, że choć na Euro zapewne nie zdążymy, to może chociaż po turnieju budowa prezentowanej z takim rozmachem sieci dróg (czy ktoś jeszcze pamięta np., że przed Euro mamiono nas np. autostradą do Terespola czy ekspresówką do Białegostoku) będzie kontynuowana. Niestety, nie. Dobuduje się to, co się teraz robi, plus jeszcze dodatkowe 250 km tras, na które ogłoszone są przetargi, i szlus. Koniec.
Wraz z kończącym się strumieniem pieniędzy z Brukseli środków na drogi zabrakło.
A skoro niedawno rząd szukał dodatkowych pieniędzy, przeprowadzając „reformę systemu emerytalnego" czy „skok na kasę z OFE" (jak kto woli), trudno było sądzić, że w budżecie państwa znajdą się jakieś pieniądze na kontynuację budów.
Szansa na rozpoczęcie kolejnego dużego programu budowy dróg jest dopiero w 2015 r. Wówczas mogą się pojawić kolejne pieniądze z Brukseli w ramach nowej perspektywy finansowej na lata 2014 – 2020. Jednak na pewno Polska nie dostanie już takich pieniędzy jak teraz.