Turyści planujący zagraniczne wakacje mogą być zadowoleni: biura podróży będą obniżać ceny wycieczek. Zwłaszcza na kierunkach północnoafrykańskich, do niedawna najbardziej popularnych wśród Polaków. – Należy się spodziewać agresywnej polityki cenowej – zapowiada prezes Oasis Tours Grzegorz Karolewski. W rezultacie ceny urlopu w Egipcie czy Tunezji mogą się okazać znacznie niższe niż nad polskim morzem.
Jedno z biur już oferuje tygodniowe wyjazdy do egipskich kurortów za 850 zł od osoby w hotelu czterogwiazdkowym. Dwa tygodnie kosztują 1,5 tys. zł. W innej ofercie cena katalogowa tygodniowej wycieczki do Szarm el Szejk (4 gwiazdki, all inclusive) przekraczająca 2 tys. zł została obniżona do 1,2 tys. Tanieje także Tunezja: za tydzień pobytu w kurorcie Sousse, zamiast 1,5 tys. zł, można zapłacić 1 tys. – Przed samym wyjazdem może być jeszcze taniej. Jeśli nie będzie chętnych, obniżka może być większa – twierdzi przedstawiciel biura.
Obniżki wymusza spadek popytu. – Wyniki sprzedaży są słabe. O ile jeszcze w styczniu klientów nie brakowało, zwłaszcza w biurach dużych, o tyle w kolejnych miesiącach było już znacznie gorzej – mówi ekspert branży i wiceprezes firmy InfoServices. W rezultacie sprzedaż, zamiast się zwiększać, pozostaje co najwyżej na tym samym poziomie co w roku ubiegłym. Ten zaś dla branży turystycznej w Polsce był jednym z najsłabszych w ostatnich latach.
– Touroperatorzy zarezerwowali za dużo miejsc w hotelach i samolotach. Teraz więc obniżkami będą musieli zrównoważyć popyt z podażą – mówi prezes TraveliGo.pl Bartosz Nowik.
Przedstawiciele branży uważają, że ceny w ofertach last minute będą o 30 – 40 proc. niższe od cen katalogowych. Ale to, co okaże się dobre dla klientów, biurom podróży przyniesie fatalne konsekwencje. –Sprzedawanie wycieczek po kosztach lub nawet poniżej kosztów wywoła na rynku wojnę cenową. A to podkopie finanse firm – ostrzega Dąbrowski.