– Nie możemy wykonać niezbędnych zabezpieczeń powodziowych, bo nie mamy dostępu do gruntów – tłumaczy w rozmowie z „Rz" Zbigniew Madej, rzecznik firmy.
Położona w powiecie gliwickim gmina Gierałtowice jest jedną z większych gmin województwa śląskiego. Z uwagi na powierzchnię użytków rolnych można zaliczyć ją do gmin rolniczych. Pod jej powierzchnią znajdują się bogate złoża węgla kamiennego, które od wielu lat są eksploatowane przez trzy kopalnie: należące do Kompanii Węglowej Sośnica – Makoszowy i Knurów – Szczygłowice oraz należącą do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalnię Budryk.
Powódź a węgiel
Ubiegłoroczna powódź w gminie Gierałtowice pokazała, jak bardzo pilnym jest wykonanie robót hydrotechnicznych mających na celu regulację przecinającego obszar gminy potoku Chudowskiego oraz płynącej w północnej części gminy rzeki Kłodnica – dwóch głównych źródeł zagrożenia powodziowego w sołectwach Przyszowice i Paniówki.
– Niewątpliwie górnictwo swoją wieloletnią działalnością poważnie zaburzyło pierwotny układ hydrologiczny i dlatego gotowe jest do podjęcia i sfinansowania niezbędnych robót hydrotechnicznych, dzięki którym obecne zagrożenie powodziowe zostałoby znacząco ograniczone – tłumaczy Zbigniew Madej.
Tyle, że by wykonać wspomniane prace przeciwpowodziowe kopalnia musi pozyskać do nich grunty. Bez tego bowiem nie dostanie pozwolenia na budowę. chodzi m.in. o inwestycję o nazwie „Regulacja potoku Chudowskiego", którą kompania planuje od 2006 r.