Rz: Na odbywającym się wczoraj w Brukseli szczycie przywódców państw strefy euro pojawiła się idea stworzenia „planu Marshalla" dla Grecji, który poprzez tanie pożyczki miałby przyspieszyć tamtejszą gospodarkę.
Dariusz Filar:
Jeśli coś takiego rzeczywiście zostanie przyjęte, to nie będzie złym rozwiązaniem. Chodzi przecież nie tylko o to, aby oddłużyć Grecję, ale aby pobudzić tamtejszy wzrost gospodarczy i pomóc przedsiębiorcom. Jeśli gospodarka zacznie szybciej rosnąć, Grecy sami wygospodarują środki, aby obsługiwać swoje zadłużenie, a o to przecież chodzi. Pytanie, na które musimy jeszcze dostać odpowiedź, to jak długo plan miałby obowiązywać i czy byłby w niego zaangażowany np. Europejski Bank Inwestycyjny?
Od tego, co postanowią unijni przywódcy, zależeć będzie sytuacja na światowych rynkach. Czy w pana ocenie europejski szczyt uspokoi rynki finansowe?
Jeżeli ktoś sądzi, że szczyt rozwiąże ciążące nad strefą euro, a zwłaszcza Grecją, problemy, jest w błędzie. Celem spotkania jest wskazanie drogi negocjacji i uporządkowanie spraw Greków. Sam fakt, że wiadomo już, kto będzie decydował i odpowiadał za normalizację sytuacji, już jest bardzo ważny. Pamiętajmy bowiem, że do stołu siedli także przedstawiciele największych banków, które posiadają w swych portfelach obligacje greckie. Skoro istnieje możliwość dogadania się technicznego między uczestnikami gry, ustalenia, kto poniesie straty, kto wyłoży gotówkę na stół, to powinno to doraźnie uspokoić rynki finansowe.