Od po­cząt­ku 2012 bi­le­ty lot­ni­cze sprze­da­wa­ne przez li­nie eu­ro­pej­skie pod­ro­że­ją przy­naj­mniej o 12 eu­ro. To wy­nik wpro­wa­dze­nia w ży­cie ostrych re­gu­la­cji ogra­ni­cza­nia emi­sji dwu­tlen­ku wę­gla (ETS) i ko­lej­na do­pła­ta do pod­ró­ży lot­ni­czych.

Prze­woź­ni­cy eu­ro­pej­scy się bun­tu­ją. – Je­ste­śmy za ochro­ną śro­do­wi­ska, ale nie w spo­sób dra­stycz­nie ogra­ni­cza­ją­cy na­szą kon­ku­ren­cyj­ność – mó­wi Ulrich Schul­te­-Stra­thaus, se­kre­tarz ge­ne­ral­ny Sto­wa­rzy­sze­nia Prze­woź­ni­ków Eu­ro­pej­skich (AEA). Tym bar­dziej że li­nie z in­nych kra­jów nie za­mie­rza­ją do­sto­so­wać się do unij­nych re­gu­la­cji. – To ko­lej­ny unij­ny po­da­tek, któ­ry ma za­si­lić bu­dże­ty bo­ry­ka­ją­cych się z kry­zy­sem państw człon­kow­skich – uwa­ża Schul­te­-Stra­thaus. Na ra­zie Ro­sja­nie i Hin­du­si pro­te­stu­ją. Chiń­czy­cy już od­wo­ła­li w Air­bu­sie za­mó­wio­ne wcze­śniej sa­mo­lo­ty ja­ko sank­cję za de­cy­zję Bruk­se­li. Nie zmie­nia to fak­tu, że li­nie po­za­eu­ro­pej­skie, np. du­baj­skie Emi­ra­tes, któ­re i tak sku­tecz­nie od­bie­ra­ją pa­sa­że­rów eu­ro­pej­skim prze­woź­ni­kom na tra­sach z Azji do Eu­ro­py, sta­ną się jesz­cze bar­dziej kon­ku­ren­cyj­ne.

Unia Eu­ro­pej­ska w prze­szło­ści sta­ra­ła się ob­ni­żyć emi­sje CO2, two­rząc w Eu­ro­pie „wspól­ne nie­bo", ale na ra­zie nie­wie­le z te­go wy­ni­ka. W efek­cie dzi­siaj tak jak 20 lat te­mu sa­mo­lo­ty nie mo­gą la­tać naj­bliższą tra­są, np. z War­sza­wy do Pa­ry­ża, bo mu­szą po dro­dze omi­jać prze­strzeń do­stęp­ną dla sa­mo­lo­tów woj­sko­wych. Na­ra­sta­ją opóź­nie­nia star­tów i lą­do­wań, bo każdy kraj od­dziel­nie kon­tro­lu­je swo­ją prze­strzeń po­wietrz­ną. Gdy­by po­wsta­ło „wspól­ne nie­bo", kosz­ty dzia­łal­no­ści li­nii eu­ro­pej­skich spa­dły­by o 3,7 mld eu­ro rocz­nie, a re­duk­cja emi­sji CO2 wy­nio­sła­by przy­naj­mniej 12 proc., czy­li ok. 16 mln ton – wy­ni­ka z wy­li­czeń AEA.

Dla ta­kie­go prze­woź­ni­ka jak Pol­skie Li­nie Lot­ni­cze LOT wpro­wa­dze­nie ET to we­dług wstęp­nych wy­li­czeń przy­naj­mniej 2,5 mln dol. do­dat­ko­wych kosz­tów rocz­nie. Dla eu­ro­pej­skich prze­woź­ni­ków – po 3 mld eu­ro rocz­nie do 2020 ro­ku. – O LOT się nie oba­wiam, bo to li­nia, któ­ra ma sil­ną po­zy­cję – do­brze roz­wi­nię­tą siat­kę na Wscho­dzie, sil­ny wła­sny ry­nek i roz­po­zna­wal­ną mar­kę – uspo­ka­ja Schul­te­-Stra­thaus. I nie ukry­wa, że wiel­kie na­dzie­je wią­że z pol­ską pre­zy­den­cją w UE, któ­ra by­ła­by w sta­nie jesz­cze upo­rząd­ko­wać przy­go­to­wy­wa­ne no­we ure­gu­lo­wa­nia. W śro­dę szef AEA był w War­sza­wie i spo­t­kał się w tej spra­wie z przed­sta­wi­cie­la­mi pol­skie­go rzą­du.

Jed­nak zmia­na de­cy­zji jest ma­ło praw­do­po­dob­na, po­nie­waż kil­ka kra­jów – Fran­cja, Niem­cy, W. Bry­ta­nia – wpro­wa­dzi­ło już po­dat­ki ob­cią­ża­ją­ce pod­ró­że lot­ni­cze.