Jedni rosną w siłę, inni coraz bardziej kuleją – tak w skrócie można opisać miniony rok w branży smartfonów. Ogólnie, okazał się on lepszy, niż przewidywali analitycy: zamiast prognozowanych 472 mln aparatów sprzedanych zostało aż 491,4 mln – twierdzi firma analityczna IDC. Wzrost względem 2010 roku wyniósł ponad 60 proc. – Pod koniec trzeciego kwartału co trzeci sprzedany telefon komórkowy był smartfonem – mówi Ramon Llamas, analityk IDC.
Apple podwoił w ciągu roku liczbę sprzedanych iPhone'ów, która przekroczyła w 2011 roku 93 mln sztuk. Samsung dokonał jeszcze większego cudu, bo sprzedał w ubiegłym roku aż 94 mln smartfonów, czyli czterokrotnie więcej niż przed rokiem.
O sukcesie obu producentów zadecydował ostatni kwartał, związany ze świąteczną gorączką zakupową. W tym okresie Apple sprzedał 37 mln smartfonów, a Samsung o milion mniej. Jednak to koreański producent ostatecznie okazał się liderem minionego roku, wyprzedzając Apple pod względem liczby sprzedanych aparatów o zaledwie 1 mln sztuk.
– Jest mało prawdopodobne, by obie firmy miały między sobą walczyć o udział w rynku. Zaczną raczej podgryzać mniejszych producentów, takich jak HTC czy Research In Motion – twierdzi Kim Young-chan, analityk firmy Shinhan Investment & Securities.
Tak też się dzieje, co pokazują zeszłoroczne wyniki pozostałych firm ze światowej czołówki. Najwięcej straciła Nokia, której w ciągu roku ubyło ponad 20 proc. udziału w rynku. Fińska firma w 2011 roku została strącona z pierwszego miejsca producentów smartfonów na pozycję trzecią, a jej roczna sprzedaż wyniosła 77 mln sztuk, o ponad 20 mln mniej niż w 2010 roku. Od ponad roku Nokia stara się uporać z wewnętrznym kryzysem, silnie restrukturyzując swoje szeregi. Dziś zapowiedziała zwolnienie około 4 tys. ludzi zatrudnionych w fabrykach w Finlandii, Meksyku i na Węgrzech. Kilka miesięcy wcześniej zamknęła zakład produkcyjny w Rumunii z liczącą 2200 osób załogą. Najprawdopodobniej Finowie przeniosą całą produkcję do Azji, wzorem innych producentów telefonów.