Firmy ubezpieczeniowe nie wykluczają takiej ewentualności w związku z niedawną katastrofą kolejową pod Szczekocinami. – Zgodnie z prawem nie wolno nam zdradzać kwot, na jakie opiewają polisy – mówi Andrzej Maciążek, wiceprezes Polskiej Izby Ubezpieczeń. Nieoficjalnie ubezpieczyciele przyznają jednak, że wysokość sum gwarancyjnych jest zdecydowanie zbyt niska na pokrycie nawet szacunkowych strat. Mówi się, że oscylują wokół 20 mln zł, podczas gdy koszt samej lokomotywy to 10 mln zł, a 2 – 3 mln zł kosztuje każdy wagon. Nie udało się nam uzyskać informacji o wysokości ubezpieczenia ani w PKP Intercity, ani w Przewozach Regionalnych – spółkach, których pociągi brały udział w katastrofie pod Szczekocinami.
10 tys. zł wynosi maksymalna kwota zaliczki wypłacanej poszkodowanym pod Szczekocinami
Na razie trudno jest oszacować wysokość roszczeń od poszkodowanych w wypadku. – Wpłynęło dopiero 40 zgłoszeń, w tym 32 za obrażenia ciała, a osiem z tytułu szkód majątkowych. W pociągach jechało kilkaset osób, z pewnością więc jeszcze wiele zgłoszeń przed nami – mówi Andrzej Kinal, dyrektor Biura Likwidacji Szkód PZU i PZU Życie. Na razie nie napłynęło jeszcze żadne roszczenie z kancelarii odszkodowawczych działających w imieniu poszkodowanych w wypadku. – Dodatkowo to sąd orzeka w przypadku śmierci, ile osób jest uprawnionych do odszkodowania po stracie bliskiej osoby – dodaje Kinal.
PZU jest mocno zaangażowane w proces, ponieważ – jak przyznaje firma – prawdopodobnie to ona będzie odpowiedzialna za wypłatę większości odszkodowań. Na razie płacone są zaliczki w wysokości 2 – 10 tys. zł, w zależności od poniesionych obrażeń.
Sytuacja niedoubezpieczenia miała miejsce w 2006 r. po katastrofie w Katowicach, gdy zawaliła się hala wystawowa ubezpieczana przez Allianz. Ubezpieczenie opiewało na kwotę 1,5 mln dol. (niecałe 5 mln zł), znacznie niższą od roszczeń.