- Kochamy naszą armię a nie nasze produkty – streszcza nową filozofię sprzedaży Marcin Idzik wiceprezes  grupy do spraw  handlu i marketingu - do niedawna wiceminister obrony narodowej ds. modernizacji sił zbrojnych. Narodowy koncern akceptuje tym samym rzeczywistość.  Zeszłoroczne przychody Bumaru, sięgnęły 2,35 mld zł  a 93 proc obrotów firmy związanych było z dostawami dla polskiego wojska. Ten kierunek rozwijania biznesu  i odczytywania przede wszystkim potrzeb armii obronna grupa będzie hołubić  i wpisze go nawet do swojej  korporacyjnej strategii. Już rozpoczęły się zmiany organizacyjne w głównej kwaterze  zbrojeniowego holdingu: na co dzień kontaktami z wojskiem zajmie się specjalnie stworzone biuro klienta strategicznego. – Jego celem jest podtrzymywanie jak najlepszych relacji z resortem obrony i siłami zbrojnymi – podkreśla wiceprezes Idzik.

Na europejskim rynku broni

Styk MON i Bumaru zawsze był ważny dla koncernu , który skupia czołowe zakłady państwowej zbrojeniówki. Teraz ułożenie stosunków z ministrem obrony ma kluczowe znaczenie. Od sierpnia zeszłego roku  producentów broni i  jej odbiorców, także w Polsce obowiązuje dyrektywa nr 81 UE,  otwierająca europejski rynek  zaopatrywania sił zbrojnych na międzynarodową konkurencję.  Spod jej rygorów wyjąć można jednak zakupy uzbrojenia  prowadzone w trybie art. 346 traktatu wspólnotowego  – czyli wynikające z ważnych potrzeb związanych z bezpieczeństwem kraju. O zakwalifikowaniu zamówienia  jako istotnego ze względów strategicznych decyduje...minister obrony.

Bumar liczy też na wsparcie innego ministra - tym razem gospodarki  i racjonalną  politykę offsetową.  – Na razie rząd nam sprzyja. W ramach  ustawowego obowiązku kompensowania publicznych wydatków na import broni resort gospodarki stara się nakłonić zagranicznych dostawców do  polonizacji produkcji i przeniesienia do kraju usług związanych z serwisem i remontami sprowadzanego sprzętu. Na tym zarobi też Bumar, bo naszych fabryk nie da się w offsetowym biznesie ominąć – twierdzi wiceprezes Idzik.

Ratowanie eksportu

Bumar, choć w zeszłym roku zarobił na eksporcie sprzętu wojskowego równowartość ok. trzech procent swoich przychodów, nie zamierza rezygnować z zagranicznych interesów. Tereny potencjalnej ekspansji to przede wszystkim Europa Środkowa i Wschodnia, gdzie jest wciąż szansa sprzedawać  nowy sprzęt – np. zestawy przeciwlotnicze GROM  i cenne kompetencje oraz doświadczenie w modernizacji uzbrojenia poradzieckiego. Systemy artyleryjskie, elektronika radarowa, części zamienne i broń dla żołnierzy budzi zainteresowanie w krajach Afryki Północnej. W Peru i innych państwach Ameryki Południowej  a także  na Dalekim Wschodzie Bumar oferuje broń przeciwlotniczą krótkiego zasięgu, urządzenia radiolokacji i wojskowej elektrooptyki.

Po zmianach w indyjskim koncernie BEML, wstrząsanym przez afery korupcyjne, Bumar oczekuje  podjęcia rozmów w sprawie nowych warunków realizacji  kontraktu na dostawy pancernych wozów technicznych  WZT -3. W związku z podpisaną na początku tego roku umową wycenianą na  niemal miliard złotych, pojawiły się nowe wątpliwości związane z  parametrami  oferowanych Indiom pojazdów. – Dopiero gdy w New Delhi  sytuacja  polityczna  wokół BEML ustabilizuje się  - rozpoczniemy rozmowy z hinduskim partnerem – mówi Marcin Idzik. Jest też możliwość rozszerzenia eksportowej oferty o transportery opancerzone rosomak – dodaje.