Choć liczba rejestracji wszystkich typów nowych autobusów, jakie w okresie od stycznia do lipca trafiły na polskie drogi w porównaniu z ubiegłym rokiem nieznacznie wzrosła – o 4,5 proc. – według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) oraz firmy JMK Analizy Rynku Transportowego - cały rok zakończy się na minusie. Analitycy szacują, że łączna sprzedaż spadnie o 20-25 proc. w porównaniu do ubiegłego roku, w którym zarejestrowano 1561 autobusów. – Trend spadkowy pogłębi się z miesiąca na miesiąc, niezależnie od tegorocznych dużych dostaw dla Warszawy i Rzeszowa  – twierdzą PZPM i JMK. Oba miasta zakontraktowały na ten rok ponad 150 pojazdów.

Dlaczego rynek się kurczy? Otóż przewoźnikom zaczyna brakować funduszy. Zakupy autobusów miejskich przez samorządy dofinansowane były z funduszy unijnych programów Infrastruktura i Środowisko i Rozwoju Polski Wschodniej. Teraz na kolejną pulę pieniędzy trzeba będzie poczekać do kolejnej perspektywy budżetowej, z której środki napłyną dopiero w roku 2014.

Spadek całego rynku byłby dużo głębszy, gdyby nie dobra passa w segmencie autokarów turystycznych. Tu wzrost sprzedaży przekroczył 90 proc., co było efektem zamówień związanych z obsługą Euro 2012. – Ten rok będzie dla autobusów turystycznych rekordowy – twierdzi Aleksander Kierecki, szef JMK. W porównaniu z ubiegłym rokiem poprawił się także segment autobusów międzymiastowych, których sprzedaż wzrosła o przeszło połowę. Ale ten ostatni w strukturze całego rynku wciąż pozostaje najsłabszym. A w przypadku autobusów turystycznych potencjał do dalszego tak dynamicznego wzrostu już się wyczerpał.

Kto w Polsce sprzedaje najwięcej? Liderem jest Mercedes-Benz, na drugim miejscu znajduje się Solaris Bus & Coach, za nimi są MAN oraz Setra.

Spadek liczby rejestracji w segmencie miejskim może producentów mocno zaniepokoić. Zwłaszcza Solarisa, który w tej kategorii jest niekwestionowanym liderem z 60-procentowym udziałem w rynku. Ponieważ fabryki w Polsce produkują przede wszystkim na eksport, wielkość produkcji będzie zależeć przede wszystkim od sytuacji rynkowej na zachodnioeuropejskich rynkach. Jeśli się poprawi, będzie można się spodziewać co najmniej utrzymania obecnego poziomu produkcji i eksportu lub nawet lekkiego wzrostu. Na razie jednak nic na to nie wskazuje.