Reklama

Aroganccy Francuzi zmorą turystów

Aroganccy, niegrzeczni, egocentryczni - taką opinię mają Paryżanie zarówno u turystów zagranicznych jak i u rodaków, co skłoniło władze transportowe stolicy Francji do podjęcia walki o dobre maniery

Publikacja: 29.12.2012 08:00

Jesienią RATP rozpoczęła kampanię wywieszania plakatów "kto uśmiecha się, podróżuje z przyjemnością"

Jesienią RATP rozpoczęła kampanię wywieszania plakatów "kto uśmiecha się, podróżuje z przyjemnością"

Foto: materiały prasowe

W Paryżu wszystko zaczyna się na lotnisku Charlesa de Gaulle w Roissy, uznanym w listopadzie 2011 r.  przez kanał telewizji CNN za najgorsze lotnisko na świecie nie tylko z powodu dusznych tuneli terminala 1, ale także na skutek obojętności personelu wobec podróżnych w tranzycie.

Jedyną zaletą tego lotniska jest dobre połączenie z miastem szybką koleją podziemną RER, ale - nie ma róży bez kolców - linia B jest często wybierana przez nastawione roszczeniowo związki zawodowe do organizowania wszelkiego rodzaju strajków. Dezorganizują one  życie  mieszkańców okolic podmiejskich, a przyjezdnych  narażają na nerwy i koszty jazdy taksówkami.

Paryż, jedno z najważniejszych miast w światowej turystyce,  kojarzony z wyrobami takimi jak perfumy, szampan i kreacje domów mody, wywołuje głębokie rozczarowanie u przybyszów, którzy odkrywają gruboskórność  jego mieszkańców.

Japoński psychiatra mieszkający nad Sekwaną od 30 lat postawił diagnozę  tego "paryskiego syndromu", na który składają się brudne ulice, zatłoczone wagony metra i obojętność Paryżan.

- Ludzie po przeczytaniu wielu publikacji o Francji przybywają z pozytywnymi wyobrażeniami. Nie mogą sobie więc wyobrazić agresywnego i obojętnego przyjęcia. Budzi to w nich lęk i niepokój - mówi Japończyk, który woli  zachować anonimowość, by nie dopadły go media.

Reklama
Reklama

Na naruszanie zasad savoir-vivre skarżą się nie tylko przyjezdni. We francuskim  słownictwie politycznym pojawiło się określenie  incivillites (nieuprzejmość, nieokrzesanie), czyli odezwania się albo zachowanie zakłócające  ład publiczny, np. opowiadanie głośno przez komórkę o swoim życiu, palenie papierosów tam, gdzie istnieje zakaz, kładzenie nóg na siedzeniach wagonu, potrącanie przechodniów bez słowa przeprosin...

- To francuski problem społeczny - stwierdził niedawno prezes kolei państwowych SNCF, Guillaume Pepy i postanowili z pomocą państwa zatrudnić około setki mediatorów do walki z niegrzecznym zachowaniem w pociągach. - Będą przypominać,  że w wagonach nie pali się, nie rozkłada nóg na siedzeniach, nie niszczy wyposażenia, bo jest  własnością  wszystkich - dodał.

Podobną ocenę ma kierownictwo RATP, firmy zarządzającej gęstą siecią autobusów i kolei podziemnej w Paryżu: 97 proc. użytkowników  deklaruje, że było świadkami co najmniej jednego przypadku nieodpowiedniego zachowania się, a 63 proc. przyznało, że czasem puszczają im nerwy.

- Plucie, wulgarny  gest palcem i obelgi to codzienna praktyka - stwierdza związkowiec i kierowca autobusu z Asnieres-sur-Seine, Tarik Gouijjane. Najgorzej, jego zdaniem, dzieje się w nocy, w autobusach rozwożących  imprezowiczów - piją  alkohol, palą skręty, rozwalają się na siedzeniach.

Jesienią RATP rozpoczęła kampanię  wywieszania plakatów "kto uśmiecha się, podróżuje z przyjemnością". W końcu czerwca plakaty porównywały podróżnych do zwierząt: kura gdakała głośno do telefonu, guziec zostawiał  śmiecie  na sąsiednim fotelu,  osioł  blokował zamknięcie drzwi.

- Nie wiem, czy takie kampanie odniosą skutek, ale odpowiadają na pewną potrzebę - uważa socjolog Dominique Picard, autor książki "Grzeczność, savoir-vivre i stosunki społeczne". - Wszyscy skarżą się na wzrost przypadków nieuprzejmości.

Reklama
Reklama

Są różne sposoby podejścia do  tego problemu. Właściciel kafejki w Marciac, na południowym zachodzie Francji, Patrick Laubignat wprowadził latem podczas popularnego festiwalu jazzowego podatek za brak  manier. "Kawa" kosztowała 2 euro.  Za "Poproszę kawę" cena malała do 1,80.

W Paryżu wszystko zaczyna się na lotnisku Charlesa de Gaulle w Roissy, uznanym w listopadzie 2011 r.  przez kanał telewizji CNN za najgorsze lotnisko na świecie nie tylko z powodu dusznych tuneli terminala 1, ale także na skutek obojętności personelu wobec podróżnych w tranzycie.

Jedyną zaletą tego lotniska jest dobre połączenie z miastem szybką koleją podziemną RER, ale - nie ma róży bez kolców - linia B jest często wybierana przez nastawione roszczeniowo związki zawodowe do organizowania wszelkiego rodzaju strajków. Dezorganizują one  życie  mieszkańców okolic podmiejskich, a przyjezdnych  narażają na nerwy i koszty jazdy taksówkami.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Biznes
AI zagraża programistom, weto Prezydenta i poprawa w europejskim przemyśle
Biznes
Katastrofa rosyjskiej motoryzacji. Sprzedali jeden samochód
Biznes
Maciej Miłosz: Jak wspierać eksport polskiego uzbrojenia
Biznes
Rekord pasażerów na polskich lotniskach, Patrioty z Holandii i zadyszka Bitcoina
Biznes
Na wyniki KGHM-u duży wpływ wywiera silny złoty
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama