Polski oddział Aviareps sprowadził do Polski niskokosztowego Norwegiana, a teraz jest oficjalnym przedstawicielem 9 linii lotniczych – m.in. Air Seychelles i Air Namibia, Condora, nowozelandzkiej WOW i tajwańskiej Eva Air, która w końcu czerwca wejdzie do Star Alliance – sojuszu lotniczego, do którego należy Lot. A portugalski TAP i irlandzki Aer Lingus utrzymały Aviareps jako swojego oficjalnego przedstawiciela, mimo że mają regularne połączenia z Polską. Sławatyniec właśnie wrócił z Kijowa po wynegocjowaniu umowy z Ukraine International. Ta linia na trasie Kijów– Warszawa zastąpi Aerosvit, który w styczniu zbankrutował.
Z Lotu wywodzi się także Maciej Pyrka – inny menedżer związany dzisiaj z Emirates. W lotnictwie ma 18-letnie doświadczenie. W Locie odpowiadał za działania handlowe przewoźnika w Europie Północno-Zachodniej i zwiększanie przychodów z tego regionu. Teraz ma wymagającego pracodawcę, który jednak daje sobie przynajmniej trzy lata na to, by połączenie Dubaj–Warszawa przynosiło zadowalające dochody.
Szklany sufit
Marcin Celejewski, członek zarządu PKP Intercity, doszedł w Locie od stanowiska analityka do dyrektora odpowiadającego za siatkę połączeń. Na pytanie: dlaczego odszedł z Lotu w 2008 roku? – odpowiada długim westchnieniem: nie widziałem w spółce żadnej możliwości rozwoju. I przyznaje, że zniechęciła go ostatecznie totalna blokada restrukturyzacji siatki połączeń. – Mieliśmy wtedy zamykać trasy nierentowne i otwierać te, gdzie opłacało się latać. Dodaje, że w sytuacji, kiedy nie był faworytem związków zawodowych, nawet nie miał co marzyć o tym, by w firmie awansować. – Doszedłem do szklanego sufitu i koniec – mówi. Odszedł sam i natychmiast znaleźli go „łowcy głów" z Londynu szukający kogoś do pracy w Qatar Airways, gdzie akurat planowano stworzenie firmy na wzór należącej do Lufthansy Private Air – czyli czarterowej linii świadczącej luksusowe usługi. – Trzy lata fantastycznej przygody. Mieliśmy klarowny model biznesowy i plan jego realizacji. Wszystko udało się jak najlepiej, linia funkcjonuje – mówi. Wrócił z Kataru do Polski z powodów rodzinnych. – Teraz w PKP Intercity robię wspólnie z innymi to, co trzeba było zrobić wtedy w 2008 roku w Locie. Szkoda, że tam się nie udało – dodaje. Znów westchnienie.
Krzysztof Kapis był prezesem Lot i ma za sobą długą karierę w branży. 26 lat przepracował w Locie, był też szefem Urzędu Lotnictwa Cywilnego i członkiem Komitetu Koordynacyjnego Europejskiej Agencji Lotnictwa Cywilnego (ECAC), przedstawicielem Polski w ICAO i rady zarządzającej Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA). Teraz jest dyrektorem Departamentu Lotnictwa w Ministerstwie Infrastruktury i przedstawicielem Polski na forum Komitetu Single Sky. Podczas ostatniego posiedzenia komitetu Jednolitej Europejskiej Przestrzeni Powietrznej jego uczestnicy nie mogli się nadziwić, że nie wystartował w ostatnim konkursie na prezesa Lotu (był nim już w 2006 roku). Tak samo zresztą dziwili się, że na tym posiedzeniu nie było żadnego przedstawiciela polskiego narodowego przewoźnika, który powinien być tam, gdzie mówi się o jego interesach.
Czterech w jednym pokoju
Grzegorz Połaniecki, prezes prywatnej linii lotniczej Enter Air, nie ukrywa, że jego samego i jego zarząd – Andrzeja Kobielskiego, Mariusza Olechno i Marcina Kubraka – zmęczyła inercja w podejmowaniu decyzji w Locie i Centralwingsie. W Enter Air administracji praktycznie nie ma. Kawę gościom przynosi ten, kto akurat ma wolną chwilę. Członkowie zarządu i prezes siedzą w jednym pokoju i podjęcie decyzji albo jej zmiana zajmują dosłownie kilka minut. – To bardzo pomaga w trudnych czasach, jakie mamy dzisiaj – mówi.
Jednocześnie nie ukrywa swojego żalu, że z polskiego rynku lotniczego zniknął tak wybitny specjalista od finansów lotniczych, jakim jest Piotr Ikanowicz, który w Locie pracował do 2009 r. jako dyrektor finansowy. – W Locie było tak: na górze mogła sobie trwać wojna polityczna i przepychanki, a Ikanowicz i tak miał finanse pod kontrolą. Szkoda człowieka – mówi Grzegorz Połaniecki.