Chodzi o zapisy, jakie firmy zamieszczają w swoich ogłoszeniach rekrutacyjnych. „Zatrudnię sekretarkę. Wiek do 40 lat" albo „Szukam młodej opiekunki". – Ponad połowa ogłoszeń o pracę zawiera kryteria dyskryminujące – mówi w tygodniku „Bloomberg Businessweek Polska" Katarzyna Bogatko z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.
Problem w tym, że w czasach dużego bezrobocia coraz częściej zdarza się, że kandydaci, którzy nie zostali przyjęci do pracy, występują do sądu, a jeśli udowodnią, że przy rekrutacji rzeczywiście doszło do dyskryminacji ze względu na płeć, wiek czy też wygląd – dostają odszkodowanie.
– Jako student trzykrotnie występowałem o odszkodowanie od pracodawców, którzy nie zatrudnili mnie ze względu na płeć – mówi Bartłomiej Trętowski, obecnie adwokat. Dwa razy uzyskał odszkodowanie w wysokości minimalnej pensji. Tyle przeważnie przyznają sądy.
Aby uniknąć tego typu pułapek, firmy planujące rekrutację powinny uważnie dobierać słowa w ogłoszeniach i jak ognia unikać w nich sformułowań, które mogą następnie zostać uznane za dyskryminujące.