Największy w ostatnich latach spór handlowy między UE i Chinami dobiega końca. Karel De Gucht, komisarz ds. handlu międzynarodowego, wynegocjował porozumienie, zgodnie z którym Bruksela rezygnuje z ceł karnych. W zamian chińscy producenci (70 proc. podpisało się pod porozumieniem) nie będą obniżać ceny poniżej 56 centów za 1 wat. Chiny będą mogły sprzedawać do Europy panele wytwarzające 7 gigawatów rocznie. Eksport powyżej tego kontyngentu lub poniżej ceny minimalnej będzie obłożony cłami antydumpingowymi w wysokości 47,6 proc.

Porozumienie ma obowiązywać do końca 2015 r. Wynegocjowano je w ostatniej chwili przed wejściem w życie ceł karnych dla całej branży. 4 czerwca Bruksela wprowadziła przejściowe cła karne w wysokości 11,8 proc., a od 6 sierpnia miały obowiązywać cła docelowe: 47,6 proc. KE uznała argumenty europejskich producentów paneli, którzy skarżyli się na zbyt niskie ceny chińskiej konkurencji, spowodowane dotacjami dla fabryk i innymi ulgami, które pozwalają produkować panele poniżej kosztów.

Dla Chin dostarczających rocznie panele warte 26 mld euro to zwycięstwo. Wynegocjowana cena jest bliska obecnie stosowanej i znacznie niższa od 80 centów za wat, jaką KE początkowo uznawała za rynkowo uzasadniony. – Od tego czasu europejscy producenci obniżyli ceny – argumentował De Gucht. Europejska organizacja producentów paneli ProSolar uznała porozumienie za „skandaliczne" i zapowiedziała wniosek do unijnego Trybunału Sprawiedliwości. De Gucht bronił się mówiąc, że europejskie firmy muszą konkurować na światowym rynku i zbyt wysoka cena minimalna mogłaby zaszkodzić konsumentom w Europie.

Ustępstwa Brukseli to efekt podziałów politycznych w UE, które wykorzystuje Pekin. Udało mu się np. uzyskać głośne poparcie Berlina. Ale zakończenie procedury antydumpingowej to także odpowiedź na pogróżki Pekinu, który w odwecie rozpoczął postępowanie w sprawie polisilikonu (sprowadzanego z UE surowca do wyrobu paneli słonecznych) oraz europejskiego wina.