Resort obrony zaplanował, że w ciągu najbliższej dekady będzie wydawał 900 mln zł rocznie na nowe okręty. Do 2030 roku oprócz trzech jednostek przeciwminowych serii Kormoran flotę zasilą trzy nowoczesne okręty obrony wybrzeża (program Miecznik), uzbrojone w broń rakietową i wymienne tzw. moduły misji, zawierające oręż przystosowany do aktualnych zadań oraz trzy mniejsze (1800 ton wyporności) patrolowce.
Kto wie, czy nie najważniejszym elementem planu wzmacniania floty będzie program Orka: zamówienie trzech okrętów podwodnych o wyporności ok. 2 tys. ton, czyli średnich, z klasycznym napędem, torpedami i pociskami przeciwokrętowymi w arsenale, a także docelowo rakietami manewrującymi do rażenia strategicznych celów na lądzie. Marynarka chce, aby napęd nowych jednostek był niezależny od powietrza, co wydłużyłoby okres trwania podwodnych misji do trzech tygodni.
Plany Ministerstwa Obrony Narodowej przewidują uzbrojenie Marynarki Wojennej w pierwszy podwodny okręt już w 2018 r. Od co najmniej roku trwają w resorcie analizy rynku i wstępne negocjacje techniczne z producentami. W grę wchodzą francuskie okręty scorpene skonstruowane przez koncern DCNS i szwedzki A26, ale według naszych informacji szczególnie intensywne rozmowy trwają ze stoczniami ThyssenKrupp Marine Systems naszego zachodniego sąsiada, który oferuje okręty U212A i U214A.
Jeszcze w tym tygodniu MON, mimo kryzysu i wymuszonych tegorocznych resortowych cięć budżetowych (obrona narodowa straci w tym roku ponad 3 mld zł), podpisze z polskimi stoczniami umowę na budowę pierwszego z trzech niszczycieli min. Cały program Kormoran II wart jest ok. 1,2 mld zł, a pierwszy okręt tej serii powinien być gotowy już za dwa lata. Zbuduje go według polskiego projektu rodzime konsorcjum z prywatną gdańską Stocznią Remontową Shipbullding na czele. W zespole podwykonawców jest również gdyńska Stocznia Marynarki Wojennej (spółka w upadłości, administrowana przez syndyka), Centrum Techniki Morskiej z Gdyni i gdańskie Centrum Budowy Okrętów.
Niszczyciele min dostaną odporne kadłuby ze specjalnej stali amagnetycznej, które oprócz trwałości zapewniają ochronę przed atakiem minowym. Główny wykonawca zapewnia, że poradzi sobie z zastosowaniem tej specjalnej, trudnej technologii, którą opanowały tylko nieliczne stocznie na świecie.