Pierwsze premiery z Detroit

Dla wszystkich światowych koncernów, podobnie jak w 2007 roku, ostatnim przed wybuchem kryzysu, liczą się przede wszystkim Stany Zjednoczone.

Publikacja: 14.01.2014 03:26

Chrysler 200 to już trzeci model stworzony z Fiatem

Chrysler 200 to już trzeci model stworzony z Fiatem

Foto: materiały prasowe

Rynek chiński ma zadyszkę, a europejski z trudem wychodzi z kłopotów. Ameryka Łacińska to wielka niewiadoma, a Afryka jeszcze nie zaczęła się liczyć w światowej konkurencji.

Dlatego najważniejsze propozycje producentów skierowane są głównie na rynek USA. Chodzi o 50 premier aut przygotowanych od zera i  drugie tyle nowych wersji  modeli z poprzednich lat.

Kooperacja europejsko-amerykańska

Chrysler prezentuje auta, które chce robić wspólnie z Fiatem. Chrysler 200 pokazany w poniedziałek podczas Międzynarodowego Salonu Samochodowego w Detroit to już trzecie auto ze wspólną architekturą dzieloną z europejskim właścicielem.

Według przedstawicieli koncernu w ten sposób obie firmy oszczędzają czas i pieniądze. Dzięki temu – przekonuje Sergio Marchionne – łatwiej będzie konkurować z General Motors i Fordem. Chrysler 200 wchodzi w najpopularniejszy segment aut  na rynku amerykańskim.

Fiat i Chrysler zaczęły wykorzystywać wspólne platformy już w 2009 roku, ale nie na taką skalę jak obecnie. Podwozie Chryslera 200 wykorzystywane jest przy produkcji Alfy Romeo Giulietty.

Ale i inni europejscy producenci mają się czym pochwalić w Detroit. Prezes Daimlera Dieter Zetsche nie ukrywa, że chce zbudować jeszcze jedną fabrykę w Stanach Zjednoczonych. – To dla nas bardzo prawdopodobny scenariusz – powiedział podczas konferencji w Detroit. Zastrzegł przy tym, że żadne decyzje nie zostały jeszcze podjęte.

Daimler zaczyna pracować nad nowymi modelami aut kompaktowych.  W 2013 roku Mercedes po raz pierwszy od 1999 zdołał w Stanach Zjednoczonych pokonać BMW – sprzedał ponad 312 tys. aut, podczas gdy koncern z Bawarii ponad 309 tys.

Ofensywa Volkswagena

Rynku aut luksusowych nie zamierza w żadnym wypadku odpuszczać Volkswagen. Jego Audi, które pokazuje w Detroit, to albo modele hybrydowe, albo mniejsze SUV-y, które już podbiły nie tylko Amerykę, ale i świat.

Dla Amerykanów koncepcyjny SUV z hybrydowym silnikiem ma palić tylko 1,9 litra benzyny na 100 kilometrów. Na  rynku USA to prawdziwa rewolucja. Wprawdzie paliwa tanieją i w najbliższej przyszłości też nie powinny drożeć, ale takich parametrów sprzedawane tutaj samochody po prostu nigdy nie miały.

I podobnie jak jest w przypadku Daimlera, tak samo i  Volkswagen planuje zbudowanie kolejnej fabryki w USA. Najprawdopodobniej zostanie w tym celu wybrana Chattanooga w stanie Tennessee, która dla Niemców jest atrakcyjniejsza nawet od meksykańskiej Puebli.

Volkswagen jest już na najlepszej drodze, by stać się trzecim największym producentem samochodów na świecie, za Toyotą i General Motors. Stało się to głównie dzięki rozwojowi na rynku chińskim i w Rosji, ale także ekspansji w Stanach Zjednoczonych.

Zresztą Volkswagen nie ukrywa, że właśnie ten rynek jest kluczowy do tego, aby znaleźć się na czele rankingu największych producentów aut w roku 2018. Wtedy VW planuje sprzedaż 10 mln samochodów różnych marek – od popularnej skody do luksusowych bentleyów.

Niemcy są zdania, że ten cel uda im się osiągnąć właśnie dzięki takim autom jak mały SUV Audi. Gorzej sprzedają się w USA popularne modele VW-  Passat, Golf – produkowane na miejscu, czy importowane Tiguan i Tuareg. Passat będzie musiał tutaj konkurować z najnowszym Nissanem Altimą,  którego nowy model właśnie został pokazany w Detroit oraz  z nowymi wersjami Hondy Accord i Fordem Fusion.

Amerykanie też mają się czym pochwalić

Zresztą Ford jest wyjątkowo widoczny w Detroit, zwłaszcza dzięki modelowi F-150. To auto może się okazać prawdziwym przełomem na rynku, bo chociaż jest potężne, to waży znacznie mniej niż podobne pojazdy konkurencji.

F-150 ma naturalnie być  również znacznie bardziej ekonomiczny w eksploatacji. Auto, które miało swoją premierę w poniedziałek, jest o 350 kilogramów lżejsze od samochodów konkurencji.

Na razie zachwyceni są analitycy. Brian Johnson z Barclays  Capital wyliczył, że Ford, który zarabia po 5 tys.  dolarów na każdym produkowanym aucie osobowym i 11 tys. dol. w przypadku każdego sprzedanego pojazdu dostawczego, przy F-150 zarobi jeszcze więcej. – Dla Forda  F-150 będzie najważniejszym produktem – uważa Johnson.

Ale w tym roku to jeszcze General Motors zgarnął obydwie nagrody przyznawane w Detroit: dla samochodu i furgonetki roku na rynku amerykańskim. Chevrolet Corvette Stingray, pokazany podczas ubiegłorocznego salonu, został uznany przez dziennikarzy za najbardziej spektakularne auto  2014 r., zaś pikap Silverado – potężny, typowy dla  tego rynku – został uznany za najatrakcyjniejsze auto dostawcze.

Jest to pierwszy przypadek, kiedy GM zdobywa oba trofea. I wspaniały prezent dla nowej szefowej koncernu, Mary Barra, która w najbliższą środę oficjalnie przejmuje funkcję od Dana Akersona.

Salon w Detroit, pierwsza z wielkich wystaw motoryzacyjnych w roku, potrwa do 26 stycznia.

Krajobraz po bankructwie

Dla pogrążonego w kłopotach Detroit Międzynarodowy Salon Samochodowy to jedyna taka szansa w roku, żeby zarobić duże pieniądze. Zdaniem organizatorów goście tegorocznego salonu, największego od 2007 roku, powinni zostawić w mieście przynajmniej 365 mln dolarów – to pieniądze dla spółek wynajmujących samochody, restauracji, hoteli i najróżniejszych dostawców oraz firm kateringowych. Detroit równie dramatycznie jak pieniędzy potrzebuje potrzebuje pomocy w poprawie wizerunku. To, że miasto zmienia się na lepsze, widać już na ulicach. Przez całe lata na przejściach dla pieszych w centrum włączone były światła, ale nie widać było żadnych przechodniów, auta przejeżdżały zaś w liczbie góra 5 na godzinę. Teraz  świetlna sygnalizacja drogowa  ma uzasadnienie. Pojawiły się też patrole policji – wcześniej taki widok należał do rzadkości. Przedstawiciele firm zajmujących się wynajmem powierzchni biznesowej mówią, że wkrótce zacznie brakować wolnych pomieszczeń. Wprowadzają się do nich najczęściej młode firmy technologiczne, dla których Dolina Krzemowa jest zbyt droga. Nie zmienia to faktu, że Detroit wciąż jest zadłużone na 18 mld dolarów i trzeba będzie wielu lat i wielu takich wystaw, jak Międzynarodowy Salon Samochodowy, aby poprawa finansów zaczęła być odczuwalna. Nadal występują kłopoty z wywozem śmieci i podstawowymi usługami komunalnymi, jakie mieszkańcom i firmom świadczy każde normalne miasto. Organizatorzy próbują teraz zaklinać rzeczywistość. Chcą przede wszystkim jednego – żeby wystawa motoryzacyjna zakończyła się bez żadnych incydentów. Wtedy z pewnością uda się ściągnąć następnych chętnych do inwestowania. Bez tego Detroit nie ma szans na odbicie się od dna.

Rynek chiński ma zadyszkę, a europejski z trudem wychodzi z kłopotów. Ameryka Łacińska to wielka niewiadoma, a Afryka jeszcze nie zaczęła się liczyć w światowej konkurencji.

Dlatego najważniejsze propozycje producentów skierowane są głównie na rynek USA. Chodzi o 50 premier aut przygotowanych od zera i  drugie tyle nowych wersji  modeli z poprzednich lat.

Pozostało 94% artykułu
Biznes
Będzie więcej pieniędzy na zbrojenia w UE? "Wielki wybuch" na obronność
Biznes
Pracowity grudzień dla Airbusa. Problemy z produkcją, masowe zwolnienia
Biznes
Co przewiduje traktat UE-Mercosur? Na pewno dalsze spory i protesty
Biznes
Rosji zabraknie czołgów. Nie ma ich z czego produkować
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Biznes
Wojskowy offset jednoczy polskie firmy. Ale i zmusza do nauki
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką