– Ubiegłoroczny wzrost PKB wyniósł 1,6 procenta, stąd trudno oczekiwać w tym roku radykalnej zmiany liczby upadłości. Będzie to raczej powrót do poziomu z lat 2010-2012 –– mówi Tomasz Starus, członek Zarządu Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes, odpowiedzialny za ocene ryzyka. Jego zdaniem, choc w porównaniu do do stycznia ubiegłego roku różnica w liczbie upadłości jest znaczna, to w kolejnych miesiącach powinna się zacierać. - W ubiegłym roku liczbę upadłości zawyżały problemy eksporterów w I kwartale, zwłaszcza wyrobów przemysłowych, którzy już od drugiego kwartału radzili sobie stosunkowo lepiej – dodaje Starus.

Liczba upadłości zmniejszyła się jak na razie wśród firm produkcyjnych i w budownictwie, choć nawet w tych sektorach sytuacja nie jest jednoznaczna. Dawno już nie było w skali miesiąca upadłości sześciu firm przetwórstwa spożywczego (tłuszcze i mięso).  Podobnie firmy meblowe rzadziej pojawiały się w upadłościowej statystyce. - Pomimo wzrostu popytu na wyroby eksportowe, takie jak meble czy wyroby maszynowe, hydraulika i inne urządzenia, sytuacja na rynkach eksportowych daleka jest jeszcze od znaczących wzrostów – podkreślają analitycy Euler Hermes.

Z rynku znikają firmy usługowe: nie tylko hotelarskie, gastronomiczne, wydawnicze czy programistyczne. Okazuje się, że cztery spośród styczniowych bankructw firm usługowych dotyczyły firm związanych z budownictwem – wykonywaniem prac projektowych, doradczych z zakresu inżynierii i zarządzania inwestycjami. Dekoniunkturę odczuwa także handel hurtowy materiałów budowlanych. W handlu hurtowym artykułów konsumenckich miejsce ubiegłorocznych upadłości dystrybutorów obuwia i odzieży zajęły hurtownie kosmetyków i chemii gospodarczej. Nie jest to co prawda zjawisko masowe (upadły 3 firmy), ale zaskakujące w szczycie ich sprzedaży.

Według Euler Hermes, na rynku widać następujące zjawisko: –gdy problemy dotykają podmiotów zależnych nawet największych w danej branży grup kapitałowych, to ich właściciele świadomie wyzbywają się kłopotliwych, nierentownych spółek. - Zamiast je dokapitalizować lub zamknąć, sprzedają udziały za symboliczną kwotę podmiotom wyspecjalizowanym w wyprzedawaniu majątku upadających firm – mówi Grzegorz Hylewicz, dyrektor windykacji w Euler Hermes Collections. W efekcie spółki należące niedawno do największych podmiotów, realizujące także duże inwestycje infrastrukturalne bankrutują lub – pozbawione majątku - nie mają zdolności nawet do przeprowadzenia upadłości.