Po blisko dwurocznym opóźnieniu jest już w całości przejezdny fragment autostrady A1 pomiędzy Łodzią a Gdańskiem. Drogowcy we wtorek późnym popołudniem wpuścili samochody na odcinek pomiędzy Włocławkiem a Kowalem. „Rz" jeszcze w ubiegłym tygodniu jako pierwsza zapowiedziała jego uruchomienie. 19-kilometrowy kawałek trasy jako ostatni blokował od grudnia ubiegłego roku przejazd od węzła w Strykowie na Wybrzeże.
Ale inny odcinek A1, tym razem na południu kraju, jest właśnie zamykany. Pomiędzy Rybnikiem a Żorami trzeba wyremontować jezdnię. Katowicki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) zapowiedział wprowadzenie najpierw ograniczenia ruchu w obu kierunkach do dwóch pasów (po każdej stronie są trzy pasy), a następnie zamknięcie jezdni w stronę granicy z Czechami. Cały ruch zostanie przekierowany na jezdnię w kierunku Gliwic. Jazda w kierunku Gorzyczek ma odbywać się jednym pasem, w przeciwną stronę – dwoma.
Prace obejmują frezowanie nawierzchni i ułożenie dodatkowego odwodnienia. GDDKiA zapowiada, że zakończenie robót przewidziane jest do końca czerwca, ale przy sprzyjających warunkach atmosferycznych. Można się więc spodziewać, że w czasie wakacji, kiedy samochodów na tym odcinku mocno przybywa, kierowcy będą stali w kilometrowych korkach.
To zresztą kolejna luka na południowym odcinku A1, gdzie ruch skutecznie wstrzymuje budowany od przeszło 6 lat gigantyczny most nad niewielkim potokiem w Mszanie. Samochody jadą tam 7,5-kilometrowym objazdem. Jak twierdzi GDDKiA, będzie gotowy przed wakacjami.
Wychodzi więc na to, że autostrada A1, mająca być drogowym kręgosłupem kraju, ciągle dziurawa jest jak sito. Od Strykowa na południe do Pyrzowic widnieje tylko w planach. Na 40-kilomtrowy odcinek do Tuszyna dopiero rozpisano przetargi. Ich rozstrzygnięcie zaplanowane jest na początek drugiej połowy roku. Dopiero w końcu roku – i to w najlepszym przypadku – zacznie się budowa. W fazie przetargowej jest także część trasy pomiędzy Pyrzowicami a Częstochową. Ten fragment podzielono na 4 odcinki, każdy będzie miał swojego wykonawcę. Konkurencja jest bardzo duża – do pierwszego etapu przetargu złożono blisko 90 wniosków. Może to wydłużyć postępowanie. Tymczasem od jego zakończenia i podpisania umów z wykonawcami trzeba doliczyć 33 miesiące na budowę.