Dochodzenie w sprawie korupcji w RŻD prowadzi specjalna grupa "zaufanych ludzi" - twierdzi niemiecka gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Państwowy koncern kolejowy w latach 2007-2013 zapłacił w sumie 115 mld rubli (2,5 mld euro) dość podejrzanym firmom-krzakom, których jedynym realnym adresem były skrytki pocztowe. Z dokumentów, do których dotarła agencja Reutera, wynika, iż w zleceniach RŻD występuje w tych latach najczęściej 11 firm. Trudno jednak dość do tego, co to za firmy, kto jest ich udziałowcem, gdzie są ich siedziby i kto w nich pracuje. Większość z nich jest wirtualna - nie mają siedziby i pracowników - mają za to konta bankowe i skrytki pocztowe.
Wszystkie firmy uczestniczyły w licznych przetargach organizowanych przez państwowe koleje rosyjskie - w wielu z nich firmy te były jedynymi oferentami i zawsze je wygrywały. Co ciekawe kilka z tych firm rejestrowało działalność, otwierało konta dokładnie w tym samym dniu i zgłaszało dokładnie taką sama liczbę pracowników. To były klasyczne firmy-bliźniaki - pisze FAZ, dodając, że w 43 przetargach startowały tylko dwie firmy - najczęściej właśnie firmy-bliźniaki.
Poproszony o komentarz do tych informacji szef kolei Władimir Jakunin, stwierdził za pośrednictwem swojego rzecznika prasowego, że "wszystko odbyło się zgodnie z prawem" i "nie stwierdzono żadnego naruszenia prawa".
Wiele z tych podejrzanych firm miało konta w nieistniejącym już Banku STB. Jednym z głównych jego akcjonariuszy był Andriej Krapwin, "stary znajomy i "społeczny doradca" szefa RŻD Władimira Jakunina. Drugim dużym udziałowcem banku był German Gorbunzow, który w marcu 2012 roku przeżył zamach na swoje życie. Od czterech lat ukrywa się w Londynie, a w Rosji jest poszukiwany listem gończym za defraudacje i "działalność mafijną".