– Mamy teraz znacznie trudniejszy okres dla branży kosmetycznej. Zmiany, które obecnie następują w Unii, są dla nas bardziej bolesne, jak choćby te dotyczące nadmiernej ingerencji w surowce, zwłaszcza konserwanty – oceniał Henryk Orfinger, prezes Laboratorium Kosmetycznego Dr Irena Eris i współtwórca Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, podczas konferencji podsumowującej dekadę rozwoju branży w ramach Unii Europejskiej. „Rzeczpospolita" była patronem medialnym spotkania.
400 firm kosmetycznych działa w Polsce, w tym 100 dużych i średnich oraz 300 małych
Jak podkreślali jego uczestnicy, wbrew początkowym obawom krajowe firmy nie zostały wypchnięte z rynku przez globalnych graczy, a w zamian nastąpił szybki rozwój przemysłu i rynku kosmetycznego w Polsce. Ten rynek jest dziś wart 14 mld zł, o ok. 4,7 mld zł więcej niż w 2004 r. Branży udało się też przekonać fiskusa do zniesienia akcyzy na kosmetyki kolorowe i zapachowe. Jak przypominał Mariusz Grajda z Coty Polska, zaowocowało to dynamicznym wzrostem legalnej sprzedaży tych produktów.
Podkreślając sukcesy, sporo mówiono też o obawach. Jedna z nich wiąże się ze złą sławą otaczającą konserwanty, na czele z parabenami. Te ostatnie – jak podkreślał Zenon Ziaja, szef firmy Ziaja, stały się czarnym ludem rynku kosmetyków. – Możemy oczywiście stosować inne konserwanty, tylko że tych innych nie ma. Konsumenci nie zdają sobie sprawy, że zmieniając konserwanty, pogarszamy bezpieczeństwo produktów – zaznaczał Henryk Orfinger.
W rezultacie parabeny, stosowane od lat i wszechstronnie przebadane, zostały wyparte przez MIT, który wywołał falę alergii. Bertil Heerink, dyrektor generalny Cosmetics Europe, zwracał jednak uwagę, że te problemy to także efekt ofensywy marketingowej samych producentów, którzy lansowali kosmetyki „bez parabenów".