Drób walczy o rynek już nie tylko niską ceną

Polski drób swój sukces zawdzięcza głównie ?niskim cenom. Jego producenci dostrzegli już jednak ?potencjał w produktach premium.

Publikacja: 18.06.2014 02:00

Drób walczy o rynek już nie tylko niską ceną

Foto: Bloomberg

– W 2014 r. sprzedaż naszego Kurczaka Zagrodowego będzie o kilkadziesiąt procent wyższa niż przed rokiem – mówi „Rz" Maciej Przyborski, członek zarządu firmy drobiarskiej Drosed.

Początki tej marki sięgają 1999 roku, ale jej dynamiczny rozwój zaczął się trzy lata temu. Chętnych na kurczaki zagrodowe nie brakuje, mimo że kilogram kosztuje średnio 12–15 zł, podczas gdy za kurczaki z masowej produkcji trzeba zapłacić dziś 7,5–8 zł za kilogram.

– Nasze społeczeństwo się bogaci i podróżuje po świecie, a tam produkty naturalne i certyfikowane, choć droższe niż standardowe, cieszą się dużą popularnością – wyjaśnia Maciej Przyborski.

Kurczaki zagrodowe hodowane są tradycyjnymi metodami w kilkudziesięciu fermach na Podlasiu. Chów trwa 56, a nie – jak w masowej produkcji – 35–42 dni. Cały proces produkcyjny kontrolowany jest przez Drosed.

Tradycyjną metodę chowu indyków rozpoczął w tym roku Indykpol. Mięso ptaków mających dostęp do wolnego wybiegu i karmionych specjalnymi paszami, powinno trafić na rynek pod koniec 2014 r. – Projekt odpowiada aktualnym trendom żywieniowym bliskim naturze – wyjaśnia Krystyna Szczepkowska, rzecznik prasowy Indykpolu.

Postawić na jakość

Odpowiedzią branży drobiarskiej na rosnący popyt na produkty premium jest także jej udział w systemie jakości QAFP stworzonym przez Unię Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego (UPEMI). Prawo do korzystania ze znaku gwarantującego, że cały proces produkcji został poddany wnikliwej kontroli, zdobyło już dziewięć firm drobiarskich, w tym: Drosed, Indykpol, Konspol czy Exdrob. Jak usłyszeliśmy w UPEMI, są już kolejni chętni, by pójść w ich ślady.

– Początkowo QAFP obejmował piersi kurczaków i indyków oraz tuszkę i elementy młodej polskiej gęsi owsianej. Duże zainteresowanie konsumentów produktami z tym znakiem sprawiło, że włączyliśmy do systemu także tuszkę oraz pozostałe elementy kurczaka i indyka, a wkrótce na rynku powinny pojawić się także wędliny drobiowe ze znakiem QAFP – informuje Łukasz Dominiak, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej (KRDIG).

Maciej Przyborski szacuje, że udział drobiu z tradycyjnego chowu wynosi w naszym kraju nie więcej niż 1 proc. Ale jego zdaniem w ciągu najbliższych kilku lat może się on znacznie zwiększyć.

W takiej sytuacji coraz bardziej potrzebna staje się segmentacja rynku drobiu. Wzorem dla nas mogą być Francuzi, którzy podzielili mięso drobiowe w zależności m.in. od czasu chowu czy sposobu karmienia. – Nie chodzi nam o to, aby deprecjonować mięso standardowe, bo spełnia ono przecież wyśrubowane normy bezpieczeństwa obwiązujące w Unii Europejskiej, ale by konsumenci mieli pewność, że np. kurczak nazwany wiejskim rzeczywiście pochodzi z tradycyjnego chowu – mówi Łukasz Dominiak.

Jak dodaje, KRDIG chce swoim pomysłem zainteresować Ministerstwo Rolnictwa.

Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ) prognozuje, że w tym roku statystyczny Polak zje 27,5 kg drobiu. To niemal dwa razy więcej niż w 2000 r. Przez ostatnie kryzysowe lata sprzedaż drobiu napędzał głównie fakt, że jest on tańszy niż wieprzowina.

Polska unijną potęgą

Polski drób dobrze radzi sobie za granicą. Tylko w I kwartale 2014 r. jego eksport zwiększył się o 11,5 proc., do ponad 15,8 tys. ton. W zdobywaniu obcych rynków, głównie w Unii Europejskiej, naszej branży pomagają niższe koszty produkcji. IERiGŻ podaje, że kwietniu tego roku średnie ceny sprzedaży mięsa kurcząt w UE przewyższały nasze o 42,7 proc.

– Staliśmy się unijną potęgą w produkcji drobiu. Potrafimy produkować dużo, szybko i tanio. Branża powinna jednak już jednak zacząć przygotowywać się to tego, że przestaniemy być najtańsi w UE. Jedną z opcji może być właśnie rozwijanie oferty mięsa z kategorii premium  – uważa Maciej Przyborski.

Naszym największym rywalem może stać się wkrótce Ukraina. Już w tym roku będzie mogła wprowadzić na rynek 16 tys. ton świeżego i 20 tys. ton mrożonego drobiu. – Ukraina jest w stanie produkować drób taniej niż Polska, dlatego gdy UE jeszcze bardziej otworzy się na jej towary, nasze przewagi na unijnym rynku znacznie zmaleją – zaznacza członek zarządu Drosedu.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, b.drewnowska@rp.pl

– W 2014 r. sprzedaż naszego Kurczaka Zagrodowego będzie o kilkadziesiąt procent wyższa niż przed rokiem – mówi „Rz" Maciej Przyborski, członek zarządu firmy drobiarskiej Drosed.

Początki tej marki sięgają 1999 roku, ale jej dynamiczny rozwój zaczął się trzy lata temu. Chętnych na kurczaki zagrodowe nie brakuje, mimo że kilogram kosztuje średnio 12–15 zł, podczas gdy za kurczaki z masowej produkcji trzeba zapłacić dziś 7,5–8 zł za kilogram.

Pozostało 90% artykułu
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika