Największy problem ma GM – największy amerykański producent aut. W poniedziałek ogłosił aż sześć różnych wezwań do napraw, motywowanych problemami bezpieczeństwa. W sumie dotyczą one 7,55 miliona pojazdów różnych marek wyprodukowanych w latach 1997-2014. Usterki dotyczą m.in możliwości blokowania się drzwi i okien w wyniku zwarcia elektrycznego, czy izolacji bloku silnika. Jednocześnie koncern z Detroit poinformował, że koszty napraw w kończącym się drugim kwartale uderzą mocno spółkę po kieszeni i wyniosą 1,2 miliarda dolarów, zamiast szacowanych wcześniej 700 milionów dol.

General Motors w sumie w tym roku musiał wycofać z rynku do napraw 25.68 miliona aut – prawie co dziesiąty pojazd jeżdżący po drogach w USA. Najwięcej usterek dotyczyło mechanizmów zapłonu.

Wady te mogły stać przyczyną śmierci nawet 13 osób. GM zawarł już pierwsze ugody w sprawie wypłaty odszkodowań, ale musi się uporać z wieloma procesami i dochodzeniami w tej sprawie. Po ogłoszeniu informacji o kolejnych wycofaniach przerwano w poniedziałek operacje giełdowe na akcjach General Motors na pół godziny.

Wobec kłopotów GM problemy Chryslera wydają się się dużo skromniejsze. Należący do Fiata koncern odwołał 696 tys. pojazdów, z których około pół miliona jeździ pod rogach w USA. Chodzi głownie o miniwany.

Także i w tym przypadku wezwanie dotyczy naprawy niebezpiecznych zapłonów. Jest to reakcja na dochodzenie, jakie w tej sprawie wszczęła Krajowa Administracja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (National Highway Traffic Safety Administration), która otrzymała w tej sprawie wiele skarg. Według Chryslera usterki nie pociągnęły jednak za sobą ofiar śmiertelnych.