Prezes Grupy Airbusa, Tom Enders oświadczył, że światowe rynki lotnicze są silne mimo niepokojów o przegrzanie w Azji Płd.-Wsch. i kilku rezygnacji z kontraktów, które zaniepokoiły inwestorów po salonie w Farnborough. - Zbliżamy się do końca cyklu, albo skraju przepaści. Rynek samolotów cywilnych jest nadal bardzo mocny, z kilkoma regionalnymi słabymi punktami, ale damy sobie z tym radę - zapewnił.
Odnośnie rosnącego, ale mało nagłaśnianego segmentu rynku o wartości 100 mld dolarów wyjaśnił, że prawie połowa rezygnacji w tym roku wynikała z zamiany zamówień na inne rodzaje samolotów i zamówień większych od możliwości dostaw. Większość anulowań dotyczyła maszyn wąskokadłubowych, najbardziej aktywnej części rynku, na którym Airbus i Boeing oferują nowe wersje A320neo i B737 MAX.
Podobnie jak linie lotnicze przyjmują więcej rezerwacji spodziewając się rezygnacji z lotów przez pasażerów, tak producenci sprzedają więcej takich samolotów, niż mogą wyprodukować wiedząc, że w tym sektorze o dużej konkurencji ktoś nie będzie w stanie ich odebrać. To oznacza, że muszą żonglować zamówieniami w latach dostaw, przesuwając mniejsze zamówienia na później.
Teraz, gdy zbliża się termin dostawy nowych A320 w 2015 r. nabywcy starszych wersji są zachęcani do kupowania nowszych. To powoduje anulowanie starych zamówień i rejestrowanie nowych. Z 225 samolotów anulowanych w I półroczu, 65 zostało zamienione na nowsze - wyjaśnił.
Enders spodziewa się dalszych przypadków anulowania zamówień i przewiduje, że Boeing będzie mieć ten sam problem, gdy zbliży się termin premiery własnego B737 MAX. Zaprzeczył jednak, by to oznaczało spowolnienie rynku.