Reklama
Rozwiń

Więcej wiadomo o katastrofie A400M

Maleńka część danych potrzebnych do pracy największych na Zachodzie silników turbośmigłowych zapoczątkowała łańcuch wydarzeń, którym teram przygląda się komisja szukających przyczyn katastrofy A400M.

Publikacja: 11.06.2015 18:01

Więcej wiadomo o katastrofie A400M

Foto: Bloomberg

Samolot rozbił się 9 maja pod Sewillą podczas rutynowego próbnego lotu przed wydaniem go Turcji na skutek zablokowania się trzech z 4 silników. Zginęło 4 z 6 członków załogi.

Postępowanie wyjaśniające skupiło się na zasadniczych danych komputerowych, które kontrolują pracę 4 silników samolotu powstałego kosztem 20 mld euro. Komputery obsługujące każdy silnik nie mogą funkcjonować bez tych danych, odrębnych dla każdej jednostki napędowej.

Prowadzący postępowanie są na wstępnym etapie, ale zajmują się przede wszystkim sprawdzaniem, jak mogło dojść do przypadkowego usunięcia danych - nazywanych parametrami ustawienia momentu obrotowego - podczas instalowania w zakładach Airbusa oprogramowania pracy silników, danych dotyczących trzech silników.

Rzeczniczka Airbusa powiedziała, że postępowanie trwa i za wcześnie jeszcze na wyciąganie wniosków. - Bezpieczeństwo jest naszym priorytetem i zrobimy wszystko co niezbędne dla uzyskania pełnego obrazu tego, co mogło doprowadzić do tego tragicznego wypadku i podjąć konieczne działania - powiedziała.

Krajom NATO, które odebrały pierwsze samoloty powiedziano, by nie używały systemu komputerowego Airbusa, użytego do zainstalowania oprogramowania w samolotach. Prowadzący postępowanie przeszukują dokumentacje przeglądów, aby znaleźć dlaczego procedury bezpieczeństwa nie pozwoliły wykryć usunięcia tych parametrów. Połączenie utraty danych i niepełne czynności sprawdzające mogły zwiększyć brak informacji dostępnych dla pilotów w czasie przygotowań do pierwszego próbnego lotu tego samolotu.

Zgodnie z rozwiązaniami projektowymi, piloci otrzymaliby pierwszy sygnał ostrzegawczy o problemach z silnikiem na wysokości 400 stóp (120 m) nad ziemią. Gdy samolot znajduje się na ziemi, nie działa żadne ostrzeżenie. Taki system stworzono od czasu pierwszego lotu A400M w 2009 r. Został zmieniony w ubiegłym roku, wprowadzono najnowszą wersję oprogramowania, a organ nadzoru zatwierdził ją na tej podstawie, że możliwość awarii była mała, a procedura instalacyjna obejmowała dodatkowe czynności kontrolne.

EASA odpowiedzialna za wydanie certyfikatu żeglowności tym samolotom odmówiła komentarza. Rzecznik Europrop Int'l, konsorcjum Rolls-Royce, Safrana, MTU Aero Engines i ITP produkującego silniki i oprogramowanie kontrolne do nich, odesłał wszystkie pytania do Airbusa.

Eksperci tłumaczą, że przy braku istotnych danych o parametrach momentu obrotowego informacja przekazywana z silników nic nie znaczy dla komputerów mających kontrolować silniki. Ich automatyczną reakcją jest przycupnąć i zapobiec, by problem dotyczący zwykle jednego silnika nie spowodował większych szkód. Tak najwyraźniej komputery postąpiły podczas tego tragicznego lotu, dokładnie tak, do czego zostały zaprojektowane.

- Nikt nie wyobrażał sobie, że taki problem może pojawić się w 3 silnikach - stwierdziła osoba znająca program realizowany od 12 lat.

EASA opublikowała potem nadzwyczajne ostrzeżenie o ograniczonej kontroli nad samolotem, jeśli dwa silniki lub więcej będą mieć taki problem. Rzecznik tego urzędu potwierdził, że klienci A400M otrzymali dyrektywę, której nie upubliczniono.

Airbus ogłosił odrębnie, że A400M będzie uczestniczyć w lotach pokazowych podczas salonu na Le Bourget pod Paryżem.

Biznes
Revolut zrobi rewolucję na polskim rynku komórkowym? Sprawdzamy
Biznes
Rosyjski bogacz traci majątek. Sfinansuje wojnę Putina
Biznes
Niemiecki biznes boi się poboru. A co w Polsce?
Biznes
Ustawa Trumpa, obawy firm transportowych, biznes przeciw unijnym regulacjom AI
Biznes
Fundacja rodzinna, czyli międzypokoleniowy skarbiec