Wspierany przez Berlin projekt rozbudowy gazociągu bałtyckiego wywołał obawy w wielu krajach europejskich. Na unijnym szczycie w Brukseli mówiły o tym nie tylko państwa naszego regionu, ale także Bułgaria, Włochy i Grecja, które obawiają się podwójnych standardów w UE. – Po raz pierwszy grupa krytyków Nord Streamu była tak szeroka – mówił nieoficjalnie unijny dyplomata.
Kraje naszego regionu mówiły o konieczności uniezależnienia się od Gazpromu i wskazywały, że zwiększenie przepustowości Nord Streamu pozbawiłoby Ukrainę dochodów z tranzytu. Z kolei kraje Południa wskazywały, że choć wcześniej Komisja Europejska zablokowała South Stream, który miał dostarczać gaz z Rosji na południe Europy, to teraz Bruksela nie dość głośno artykułuje swoją krytykę projektu rozbudowy Nord Streamu wspieranego przez Niemcy.
Szczyt UE zapewnił we wnioskach końcowych, że jakakolwiek nowa inwestycja infrastrukturalna w europejskiej energetyce musi być w pełni zgodna z trzecim pakietem energetycznym. A ten przewiduje rozdział właścicielski dostawcy gazu od operatora gazociągu i przejrzystość taryf dla podmiotów zewnętrznych dopuszczanych do gazociągu.
W praktyce w przypadku Nord Streamu 2 takie podejście uczyniłoby nową inwestycję nieopłacalną. Obecnie funkcjonujący Nord Stream podlega unijnemu prawu, ale tylko w części lądowej. W części morskiej już nie. Na takie rozwiązanie prawne liczą inwestorzy również w wypadku rozbudowy, ale stanowisko przywódców może im te zamiary pokrzyżować. Jak jednak podkreślił Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, kluczowa będzie ekspertyza prawna.
– Na ostateczne rozstrzygnięcia musimy jeszcze poczekać, ale dziś stało się jasne, że to problem o wielu wymiarach. I będziemy o nim rozstrzygali jako Europa, a nie w relacjach dwustronnych – powiedział Tusk. Niemiecka kanclerz podkreślała, że to propozycja biznesowa, ale trzeba dla niej znaleźć ramy prawne, które musi wypracować Komisja Europejska we współpracy z niemieckim regulatorem. – Angela Merkel jest w tej sprawie bardzo przywiązana do unijnego prawa. To nie ona jest promotorem tego projektu – zapewniał unijny dyplomata. Nasi rozmówcy wskazują, że Merkel z dużo większą rezerwą wypowiada się o inwestycji Nord Stream 2 niż jej zastępca wicekanclerz Sigmar Gabriel.