Lista wstydu, czyli świat nadal handluje z Rosją

Od rozpoczęcia wojny ponad tysiąc firm wycofało się z Rosji. Na liście wstydu zostało prawie 220 podmiotów. W rzeczywistości to zestawienie jest znacznie dłuższe.

Publikacja: 27.02.2024 03:00

Wiele firm po ataku Rosji na Ukrainę zadeklarowało zerwanie relacji z agresorem, ale w rzeczywistośc

Wiele firm po ataku Rosji na Ukrainę zadeklarowało zerwanie relacji z agresorem, ale w rzeczywistości nadal prowadzi biznes z tym krajem, omijając sankcje

Foto: mat. pras.

Po ataku Rosji na Ukrainę Uniwersytet Yale stworzył zestawienie firm, które handlują z agresorem. Lista jest podzielona na kilka kategorii. W grupie „F” znalazły się przedsiębiorstwa, które mimo rosyjskiej inwazji prowadzą tam biznes, jakby nic się nie stało. Niektóre nawet zwiększyły obecność w Rosji, korzystając z tego, że konkurenci opuścili rynek. W grupie „F” znajduje się teraz 218 podmiotów. Warto mieć na uwadze, że lista nie obejmuje wszystkich firm robiących biznes z Rosją. Mniejsze nie znalazły się na radarze Yale, a większe nauczyły się omijać sankcje. Zdarza się też, że naruszenie jest niezamierzone. Z badania EY wynika, że niemal co trzecia firma jest narażona na ryzyko niezamierzonego naruszenia sankcji, a co szósta je naruszyła.

Czytaj więcej

Czesi zużyli najmniej gazu od 31 lat. Pożegnali Gazprom

Europa nie daje przykładu

Z analizy „Rzeczpospolitej” wynika, że najwięcej firm na liście pochodzi z Chin: 41, stanowiących prawie 19 proc. wszystkich podmiotów na liście. Chiny nie przyłączyły się do grupy państw potępiających Rosję. Oficjalnie zachowują neutralność, a nieoficjalnie wspierają agresora – również militarnie. O ile zatem mocna obecność firm z Państwa Środka w Rosji nie dziwi, o tyle dziwić może zachowanie koncernów z Zachodu, który zgodnie agresję na Ukrainę potępia. Tymczasem analiza „Rzeczpospolitej” oparta na danych Yale jasno pokazuje, że od początku wybuchu wojny to właśnie firmy z Europy Zachodniej dominują na liście. W sumie stanowią aż 54 proc. wszystkich pomiotów obecnych w zestawieniu.

Na niechlubną pozycję lidera wśród państw Europy Zachodniej wyrastają Niemcy – z tego kraju pochodzi 26 przedsiębiorstw, czyli 12 proc. wszystkich obecnych na zaktualizowanej liście. To takie koncerny jak Rabe Moden, Salzgitter, Storck czy Trumpf. Mocną pozycję w Rosji mają też firmy z Francji (24) czy Włoch (12), stanowiące odpowiednio prawie 11 proc. oraz 5,5 proc. wszystkich. Z Francji są to m.in. Auchan-Retail, Coface czy Lacoste, a z Włoch Benetton, Calzedonia, Diesel czy UniCredit. Mniej firm niż z Niemiec czy Francji pochodzi z USA – 23, co stanowi 10,5 proc. wszystkich obecnych w zestawieniu. Biznes z Rosją prowadzą nadal takie amerykańskie koncerny jak IQVIA, Nordson, Tenneco czy Valve.

W pierwszych miesiącach po wybuchu wojny firm na liście Yale było zdecydowanie więcej, ale systematycznie ją opuszczały. Z aktualizacji dokonywanych przez Yale wynika jednak, że teraz zmiany na liście są już symboliczne. W ciągu ostatnich 12 miesięcy zestawienie opuściło niespełna 30 podmiotów. Co ważne, wśród nich była firma z Polski – lubelski Makrochem. Po tej zmianie na liście nie ma już żadnych przedsiębiorstw znad Wisły. Natomiast znajdziemy je w kategorii „D”, nazwanej grupą firm kupujących czas. Nadal prowadzą biznes z Rosją, ale w nieco ograniczonym zakresie. W sumie w kategorii „D” jest teraz 175 przedsiębiorstw, a wśród nich trzy rodzime: CanPack, Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych i Polpharma. Z listy Yale wynika, że wstrzymały one nowe inwestycje w Rosji, a Polpharma ograniczyła sprzedaż do leków pierwszej potrzeby.

Długa lista sankcyjna

Z kolei w kategorii „C” – czyli nadal obecnych, ale ograniczających działalność w Rosji – w sumie znajduje się 155 firm, w tym pięć z naszego kraju. To Black Red White, Cersanit, Lotos, Orlen oraz wspomniany już Makrochem. Ten ostatni trafił również na listę sankcyjną publikowaną przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Nie zgadza się z tą decyzją i już od kilku miesięcy podejmuje działania mające na celu opuszczenie listy. Dopóki to się nie stanie, wszystkie aktywa polskiej firmy są zamrożone. Bez zgody organów nie może wypłacać wynagrodzeń, regulować podatków ani płacić faktur. 29 stycznia 2024 r., czyli około 60 dni po złożeniu przez Makrochem wniosków o wykreślenie z listy, ministerstwo udzieliło firmie pisemnej odpowiedzi, wyjaśniając, że jej wnioski są przedmiotem analizy. Trwa też audyt prowadzony przez Krajową Administrację Skarbową.

– Jesteśmy przekonani, że zarówno przed decyzją o wpisaniu Makrochemu na listę sankcji, jak i po tym fakcie działaliśmy zgodnie z obowiązującymi regulacjami polskimi i europejskimi. W związku z tym z niecierpliwością, ale i optymizmem czekamy na wyniki audytu i decyzję ministerstwa. Szybka decyzja jest dla nas kluczowa, bo już od ponad czterech miesięcy jesteśmy „zamrożeni” – informuje Grażyna Pilecka, radca prawny Makrochemu. Dodaje, że mimo braku przychodów w dalszym ciągu firma zatrudnia w Polsce ponad 100 osób i ponosi koszty związane z utrzymaniem infrastruktury. – Każdy kolejny miesiąc pogarsza naszą sytuację finansową i stawia pod znakiem zapytania możliwość powrotu na rynek. Szczególnie że nasi konkurenci z Polski i innych krajów Europy nie próżnowali – mówi przedstawicielka Makrochemu.

Zestawienie podmiotów obecnych na liście sankcyjnej w ostatnich miesiącach zmieniło się w niewielkim stopniu: nadal obejmuje ponad 400 osób oraz ponad 70 podmiotów gospodarczych. Prawie dziesięć firm opuściło listę, przede wszystkim na skutek roszad właścicielskich.

Po ataku Rosji na Ukrainę Uniwersytet Yale stworzył zestawienie firm, które handlują z agresorem. Lista jest podzielona na kilka kategorii. W grupie „F” znalazły się przedsiębiorstwa, które mimo rosyjskiej inwazji prowadzą tam biznes, jakby nic się nie stało. Niektóre nawet zwiększyły obecność w Rosji, korzystając z tego, że konkurenci opuścili rynek. W grupie „F” znajduje się teraz 218 podmiotów. Warto mieć na uwadze, że lista nie obejmuje wszystkich firm robiących biznes z Rosją. Mniejsze nie znalazły się na radarze Yale, a większe nauczyły się omijać sankcje. Zdarza się też, że naruszenie jest niezamierzone. Z badania EY wynika, że niemal co trzecia firma jest narażona na ryzyko niezamierzonego naruszenia sankcji, a co szósta je naruszyła.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Hubert Kamola został prezesem ZA Puławy
Biznes
Rosja kupiła już zachodnie części do samolotów bojowych za pół miliarda dolarów
Biznes
Pasjonaci marketingu internetowego po raz 22 spotkają się w Krakowie
Biznes
Legendarny szwajcarski nóż ma się zmienić. „Słuchamy naszych konsumentów”
Biznes
Węgrzy chcą przejąć litewskie nawozy. W tle oligarchowie, Gazprom i Orban