Polak za biedny na elektryczne auto. Staniemy się szrotem Europy?

„Motobarometr 2023”: Polska jest outsiderem w rozwijaniu elektromobilności. Firmy są nią mało zainteresowane, a zakaz sprzedaży aut spalinowych przyspieszy starzenie się polskiego rynku.

Aktualizacja: 02.10.2023 06:12 Publikacja: 02.10.2023 03:00

Choć elektromobilność rozpędza się na kontynencie coraz mocniej, widać już podział na Europę trzech

Choć elektromobilność rozpędza się na kontynencie coraz mocniej, widać już podział na Europę trzech prędkości

Foto: Adobe Stock

Polska słono zapłaci za planowany na 2035 rok zakaz sprzedaży nowych samochodów z napędem spalinowym. Auta elektryczne nie staną się od nich tańsze, za to zaleje nas fala starych pojazdów benzynowych i diesli, wyprzedawanych przez mieszkańców bogatych państw Europy Zachodniej. Część osób zrezygnuje z własnego samochodu na rzecz komunikacji publicznej – „Rzeczpospolita” jako pierwsza dotarła do raportu „Motobarometr 2023. Nastroje w automotive w Europie” przygotowywanego co roku przez Exact Systems.

Prognozy blisko tysiąca ankietowanych decydentów z branży produkcji samochodów, części oraz komponentów z 11 państw (Polski, Belgii, Czech, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Portugalii, Rumunii, Słowacji, Turcji i Węgier) są dla nas niekorzystne.

Pod prądem 3,6 proc.

Choć elektromobilność rozpędza się na kontynencie coraz mocniej, widać już podział na Europę trzech prędkości. Tej pierwszej reprezentowanej przez kraje skandynawskie (w Norwegii osiem na dziesięć nowych rejestracji to elektryki) nie dogonimy nigdy, także ta druga – z najbardziej rozwiniętymi rynkami, jak Niemcy czy Francja – dziś jest poza naszym zasięgiem. W grupie outsiderów, gdzie znaleźliśmy się obok Rumunii czy Węgier, udział napędów elektrycznych w łącznej sprzedaży to wartość jednocyfrowa. – W Polsce w pierwszym półroczu 2023 r. samochody w pełni elektryczne stanowiły zaledwie 3,6 proc. wszystkich zarejestrowanych nowych osobówek – podkreśla Paweł Gos, prezes Exact Systems.

Czytaj więcej

Mniej klientów w autosalonach. A samochody coraz droższe

„Motobarometr” wskazuje, że ten e-wyścig jest już ustawiony na najbliższe lata. Przedstawiciele sektora motoryzacyjnego zakładają, że jeśli na rynku niemieckim, francuskim czy belgijskim udział elektryków sięgnie połowy sprzedaży nowych aut osobowych już w 2030 r., to Polska – obok Czech czy Turcji – mogłaby osiągnąć ten poziom dopiero tuż przed 2035 r., gdy auta spalinowe całkowicie znikną z salonów dealerskich.

Dla polskich kierowców zaporą pozostaną ceny. Gdy w połowie 2023 r. średnia cena ważona nowego samochodu osobowego sięgnęła, według Instytutu Samar, 176 tys. zł, to średnia dla elektryka była o blisko 100 tys. zł wyższa. A na szybkie spłaszczenie tej różnicy nie mamy co liczyć. Przeszło połowa ankietowanych przedstawicieli branży twierdzi, że ceny nigdy się nie zrównają. Zaledwie 13 proc. uważa, że może to nastąpić już w 2030 r., co czwarty zakłada, że to możliwe dopiero w 2035 r.

W rezultacie rynek nie rozwinie się bez dopłat. Jak podaje Menadżerfloty.pl, całkowity koszt posiadania elektryka z dopłatą mógłby dzięki tańszej eksploatacji zrównać się z kosztem auta spalinowego nawet w rok od zakupu. Ale wzrost cen sprawia, że limit ceny auta kwalifikującego się do wsparcia jest już za niski. Branża apeluje o podniesienie go z 225 tys. zł do 315 tys. zł. – Od władzy zależy, czy dodatkowe wsparcie dofinansowania będzie skutecznym bodźcem dla dalszego rozwoju elektromobilności w Polsce – uważa Paweł Tuzinek, prezes Związku Dealerów Samochodów.

Czytaj więcej

Izera. Spółka EMP tłumaczy się z zarzutów po kontroli NIK. Zostanie makieta?

Tymczasem według prognoz Motobarometru dopuszczenie do sprzedaży w 2035 r. nowych osobówek już tylko z napędem elektrycznym przyspieszy starzenie się polskiego parku aut. Większość badanych zakłada, że sprzedaż nowych spadnie, a starych wzrośnie. Według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) już teraz blisko dwa z trzech sprowadzanych z zagranicy używanych samochodów mają więcej niż dziesięć lat.

Rynek wtórny będzie za to rozwijał część elektryczną. – Nie spodziewałbym się wielkiego boomu z uwagi na żywotność baterii, jej zasięg, szczególnie gdy będą to już kilkuletnie samochody. Ale z każdym rokiem ten rynek będzie większy – zakłada Jacek Opala, członek zarządu Exact Systems.

Izera nie pomoże

Niepokojące są prognozy dla polskiego przemysłu motoryzacyjnego. Na wzrost produkcji liczy mniej niż połowa badanych jego przedstawicieli. Tylko jedna czwarta zakłada, że mógłby ją przyspieszyć rozwój elektromobilności. Z 11 krajów objętych Eurobarometrem znaleźliśmy się na przedostatnim miejscu w udziale firm związanym z działalnością lub badaniami w obszarze elektromobilności, choć obecnie należymy do liderów w gronie dostawców baterii do e-aut.

– Polski rynek samochodów elektrycznych jest w powijakach. Jego niszowość osłabia zainteresowanie elektromobilnością, szczególnie mniejszych firm produkcyjnych i usługowych – stwierdza Paweł Wideł, prezes Związku Pracodawców Motoryzacji i Artykułów Przemysłowych. Z danych Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych wynika, że Polska jest dziesiątym eksporterem części motoryzacyjnych na świecie wartych 12,3 mld dol., a liczba produkujących je firm sięga 2,5 tys., z czego ok. 1 tys. to firmy z polskim kapitałem. Jednak zdecydowana większość ich produkcji nakierowana jest na napędy spalinowe.

Czytaj więcej

Produkcja e-aut rozpędzi nam elektromobilność

Gorzej niż w innych krajach przedstawiają się także perspektywy zatrudnienia w sektorze motoryzacyjnym. Choć Polska jest trzecim w Europie (po Niemczech i Francji) jego pracodawcą, z zatrudnieniem 215 tys. osób – zaledwie 23 proc. przedsiębiorców prognozuje wzrost liczby miejsc pracy – to najmniejszy odsetek z 11 badanych krajów (w Niemczech to 74 proc., we Francji 59 proc., podobnie w Rumunii).

Uczestniczący w badaniu Eurobarometru 2023 przedstawiciele firm motoryzacyjnych wytypowali trzech producentów, którzy będą dominować na rynku e-aut w 2035 r. Liderem ma być Tesla (w Polsce zebrała 65 proc. głosów), następnie Volkswagen i Stellantis.

– Na podium brakuje chińskich producentów, jak koncern BYD, który szykuje się do mocnego zawalczenia o europejski rynek. Niewielu wierzy także w sukces narodowych marek, jak turecki Togg czy polska Izera – informuje prezes Exact Systems. Kluczem do sukcesu – obok ceny – ma być bowiem doświadczenie na rynku motoryzacyjnym.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego

Przejście na zeroemisyjność będzie dla nas bardzo dużym wyzwaniem zarówno w sferze produkcji, jak i samego rynku. Stoimy przed koniecznością podjęcia pilnych działań dla zapobieżenia sytuacji, w której Polska stałaby się skansenem spalinowych samochodów wycofywanych z innych krajów Europy. Polskich klientów powinno być stać na kupno elektrycznego auta, a nasze fabryki muszą mieć warunki dla produkowania pojazdów zeroemisyjnych. To wszystko już teraz wymaga bardzo poważnego i pogłębionego dialogu branży motoryzacyjnej, rządu i wszystkich podmiotów aktywnych w tym obszarze. Potrzebny jest nam plan dojścia do zeroemisyjności w najbliższych kilkunastu latach.

Polska słono zapłaci za planowany na 2035 rok zakaz sprzedaży nowych samochodów z napędem spalinowym. Auta elektryczne nie staną się od nich tańsze, za to zaleje nas fala starych pojazdów benzynowych i diesli, wyprzedawanych przez mieszkańców bogatych państw Europy Zachodniej. Część osób zrezygnuje z własnego samochodu na rzecz komunikacji publicznej – „Rzeczpospolita” jako pierwsza dotarła do raportu „Motobarometr 2023. Nastroje w automotive w Europie” przygotowywanego co roku przez Exact Systems.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Hubert Kamola został prezesem ZA Puławy
Biznes
Rosja kupiła już zachodnie części do samolotów bojowych za pół miliarda dolarów
Biznes
Pasjonaci marketingu internetowego po raz 22 spotkają się w Krakowie
Biznes
Legendarny szwajcarski nóż ma się zmienić. „Słuchamy naszych konsumentów”
Biznes
Węgrzy chcą przejąć litewskie nawozy. W tle oligarchowie, Gazprom i Orban