Co roku polskim internetem wstrząsają głośne włamania internetowe. Giełda, banki, lotnisko, kancelaria prawnicza już skutecznie były atakowane przez cyberprzestępców. Prawo chroni poszkodowane firmy, niestety o ich klientów w zasadzie nie dba. Nikt ich nie musi informować o tym, że ich dane wyciekły z przedsiębiorstwa i znalazły się w niepowołanych rękach. Co gorsza, z drobnymi wyjątkami, firmy nie muszą o cyberwłamaniach mówić też organom państwowym.
Istotnie niewiele
– Operatorzy telekomunikacyjni muszą zgłaszać istotne naruszenia bezpieczeństwa infrastruktury teleinformatycznej do Urzędu Komunikacji Elektronicznej – zapewnia Mirosław Maj, prezes Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń.
W praktyce operatorzy nie zgłaszają wielu incydentów: drobnych włamań do swojej sieci, ataków na systemy bankowe albo na przykład prób przejęcia danych lub kontroli nad komputerami klientów. W zeszłym roku do UKE trafiły dwa zgłoszenia, w 2014 r. – pięć.
Dostawcy usług telekomunikacyjnych muszą również zawiadamiać o naruszeniu danych osobowych Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. W 2014 r. wpłynęło takich zgłoszeń 155, rok później 93. – Mamy absurdalną sytuację, w której operator telekomunikacyjny przetwarzający mało wrażliwe dane musi informować o ich wycieku urzędy, a podmioty z innych krytycznych sektorów gospodarki, jak szpitale czy banki, już nie mają takiego obowiązku – mówi Maj.
Ta sytuacja negatywnie odbija się również na konsumentach. – W świetle obecnie obowiązujących przepisów nie musimy zostać powiadomieni o tym, że np. w e-sklepie doszło do wycieku naszych danych osobowych – potwierdza Beata Marek, prawnik z Cyberlaw.pl.