W ostatni piątek, 29 kwietnia przedstawiciele Kataru zażądali miejsca w komitecie wykonawczym VW i spotkali się z silną opozycją. Komitet składa się obecnie z 6 członków. Wśród nich są prezes VW, przewodniczący rady pracowniczej, premier Dolnej Saksonii oraz dwóch członków związku zawodowego IG Metall.
Wprowadzenie przedstawiciela Kataru, jako 7. osoby automatycznie spowodowałoby konieczność stworzenie kolejnego miejsca dla przedstawiciela strony społecznej, ponieważ proporcje między przedstawicielami strony społecznej i akcjonariuszami są ściśle ustalone. Gdyby jednak doszło do zmian, związkowcy mieli by w komitecie ponad 30 proc. głosów, a teraz mają 20 proc.
Jak na razie Katar ma swoich 2 przedstawicieli w radzie nadzorczej, a jednym z nich jest znany z bardzo ostrego języka Akbar Al Baker, prezes Qatar Airways. Zdaniem krytyków tej decyzji wprowadzenie dwóch nowych członków spowodowałoby wydłużenie procesów decyzyjnych. Ostateczna nie zdecydowano jeszcze jak zostanie rozwiązany ten problem.
W tej chwili rzeczywiście wiadomo, że reformy w VW postępowałyby o wiele szybciej, gdyby nie opór strony społecznej, która z kolei w 20 osobowej radzie nadzorczej ma 9 swoich przedstawicieli. Kilkakrotnie dochodziło do spięć między przedstawicielami zarządu i związkowców, a Bernd Osterloh, przewodniczący rady pracowniczej ostro krytykował szefa marki VW, Herberta Diessa za to, że zabrał się za cięcie kosztów i nie negocjował każdej decyzji z pracownikami.
Osterloh powiedział nawet publicznie, że Diess utracił zaufanie pracowników, których "zdradził" bo wykorzystuje "aferę spalinową" do ograniczenia zatrudnienia. Spotkał się wtedy z ostrą krytyką właśnie ze strony Katarczyków, którzy również publicznie stwierdzili, że opinia większości rady nadzorczej jest odmienna. Było to pełnym zaskoczeniem, jako że dotychczas ich zasiadanie wyglądało na zwykłą formalność, bo rzadko wypowiadali się na jakikolwiek temat związany z zarządzaniem koncernem. Doszło także do napięć, bo Volkswagen zwrócił się do Qatar Foundation, żeby wyznaczył jakąś kobietę, ponieważ każde wolne miejsce we władzach teraz ma być obsadzane właśnie przez kobiety aż do czasu, kiedy będą one stanowiły 30 proc. członków rad nadzorczych i zarządów.