Reklama

Koreańskie skrzydła, czołgi, haubice zamawiane na kredyt

Nadciąga błyskawiczne koreańskie wzmocnienie armii. Według tamtejszej prasy sprzętowe zakupy Warszawy idą w miliardy dolarów.

Publikacja: 27.07.2022 03:00

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Polskie Siły Powietrzne od 2023 r. będą dysponować nowymi koreańskimi lekkimi myśliwcami FA-50 Fighting Eagle. Już w środę zostanie podpisana w tej sprawie w Warszawie umowa ramowa. Takie same ramowe kontrakty obejmą dostawy czołgów K2 i haubic K9. Zaskoczoną krajową zbrojeniówkę MON uspokaja: przemysł także coś dostanie, choćby dostęp do technologii i zamówienia.

Pozyskanie uzbrojonych lekkich koreańskich maszyn naddźwiękowych Korea Aerospace Industries rozważano już w MON w I połowie minionej dekady. Polska wybrała jednak wówczas do szkolenia wojskowych pilotów włoskie maszyny M-346 Master.

Po 2011 r. Koreańczycy rozwinęli swoje T-50 i je uzbroili. Tak powstał FA-50 Fighter Eagle. Maszyna może przenosić do 3,8 ton środków walki, od precyzyjnych podwieszanych pocisków przeciwlotniczych AIM Sidwinder czy przeciwokrętowych rakiet NSM po klasyczne bomby Mk 82. Waleczny Orzeł dysponuje trzylufowym, pokładowym działkiem i może zabierać na misje zasobniki rozpoznawcze.

W ostatnich dniach minister Błaszczak ujawnił, że MON zakontraktuje 48 uzbrojonych koreańskich maszyn. Pierwszych 12 Fighting Eagle powinniśmy się spodziewać już w 2023 r.

Czytaj więcej

Minister Błaszczak w Seulu. Więcej uzbrojenia z Republiki Korei
Reklama
Reklama

Błyskawiczna ścieżka pozyskiwania koreańskiej broni budzi wątpliwości. Wielu analityków krytykuje brak dokładnych analiz rynku i przetargów.

Ekspert militarny Tomasz Dmitruk obawia się astronomicznych kosztów ekspresowego importu. Bartosz Głowacki, analityk lotniczy, zwraca uwagę na ograniczone możliwości bojowe lekkiego odrzutowca, przeznaczonego raczej do misji wsparcia wojsk lądowych i prostych operacji powietrznych.

MON konsekwentnie nie ujawnia szczegółów umów dotyczących nie tylko pozyskania samolotów, ale też sprzętu pancernego czy artyleryjskiego. Choć rząd podkreśla, że koreańska broń będzie w przyszłości stanowiła realne wzmocnienie polskiego potencjału odstraszania, a ponadto w planach jest włączenie z czasem do licencyjnej produkcji polskich firm, to nie da się ukryć, że w znacznym stopniu będziemy się zbroić na kredyt.

MON ujawnił, że zamówienie czołgów K2 podzielono na dwa etapy – w pierwszym pozyskamy 180 gotowych pojazdów (dostawy rozpoczną się w tym roku), a potem, po 2026 r., 800 „spolonizowanych” maszyn powinniśmy już wyprodukować u siebie.

Podobnie będzie w przypadku haubic K9. 48 „luf” dostarczą Koreańczycy, z czego pierwsze – w tym roku. Dostawy kolejnych 600 haubic rozpoczną się w 2024 r., a od 2026 r. superdziała będą powstawać w Polsce. Haubice od początku będą zresztą wyposażone w rodzime radiostacje i komputery zarządzania walką Topaz.

Także samoloty FA-50 zostaną dostosowane do polskich potrzeb – zapewnia MON. FA-50 otrzyma natowskie urządzenia identyfikacji (IFF), zwiększone zdolności operacyjne i dodatkowe wyposażenie (tzw. Block 20).

Reklama
Reklama
Biznes
KGHM stawia na innowacje
Materiał Promocyjny
Kameralna. Niska zabudowa, wysoki standard myślenia o przestrzeni
Biznes
Potrzebujemy inwestycji i stabilności, a nie populizmu
Biznes
Liderzy wzrostu w trudnym czasie
Biznes
„Król kabanosów” musi zapłacić 20 mln zł. Sąd podniósł wartość listu żelaznego
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Biznes
Kompetencje, których nie da się uczyć jak dawniej
Materiał Promocyjny
Nadciąga wielka zmiana dla branży tekstylnej. Dla rynku to też szansa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama