Anatolij Kinach, były premier Ukrainy: Obraliśmy kurs na Europę

Nie mamy innej drogi, jak integracja z Europą. To oznacza, że zbudujemy szybką kolej do Polski – przewiduje Anatolij Kinach, prezes Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców Ukrainy, były ukraiński premier.

Publikacja: 03.05.2022 21:13

Anatolij Kinach, były premier Ukrainy: Obraliśmy kurs na Europę

Foto: Paweł Rochowicz

Jak daje sobie radę ukraińska gospodarka i przedsiębiorcy po dwóch miesiącach wojny?

Wojna wyrządziła nam ogromne szkody, przede wszystkim przynosząc śmierć wielu żołnierzom i zwykłym obywatelom. Gospodarka też poważnie ucierpiała, zwłaszcza że rosyjska agresja trafiła w silnie rozwinięte przemysłowo wschodnie regiony kraju. Szacujemy, że nie funkcjonuje około 35 proc. naszego przemysłu. Przed 2014 r. obwody doniecki i ługański dostarczały około 21 proc. całej produkcji przemysłowej i około 15 proc. PKB Ukrainy. Wtedy właśnie, w 2014 r. przyszedł pierwszy cios dla tych regionów, a teraz kolejny. Bank Światowy prognozuje, z czym zresztą się zgadzamy, że PKB naszego kraju spadnie nawet o 45 proc. Inflacja może sięgnąć 20 proc. Te liczby mogą oczywiście być inne, ale zależy to od rozwoju działań militarnych. 5 milionów naszych obywateli opuściło kraj, a siedem milionów przesiedliło się do centralnej i zachodniej Ukrainy, co też ma znaczenie dla gospodarki. Około połowy ludności aktywnej zawodowo straciło źródła zarobku. Dlatego wielkim wyzwaniem dla nas wszystkich jest nie tylko wygrać wojnę, ale też zapewnić warunki powrotu do kraju wszystkich, którzy wyjechali. Jesteśmy oczywiście bardzo wdzięczni Polsce za to, że tak bardzo pomaga uchodźcom. Jednak jeśli u nas nie będzie warunków do powrotu, to mężczyźni, którzy na razie są w kraju i walczą, wyjadą za granicę do swoich rodzin.

Słychać głosy, że wielu zostanie na zachodniej Ukrainie albo za granicą już na zawsze…

Zdajemy sobie z tego sprawę. Utrata potencjału ludzkiego to wielkie zagrożenie dla naszej gospodarki. Zresztą przenoszą się nie tylko ludzie, ale i całe fabryki, z regionów zagrożonych działaniami bojowymi za zachód kraju, np. do obwodu zakarpackiego czy lwowskiego. Dotychczas udało się ewakuować około 140 zakładów, a ponad 1000 już zgłoszono do procedur ewakuacyjnych.

Jak działają takie procedury?

Przedsiębiorstwo zgłasza chęć przenosin, a wniosek taki jest rozpatrywany przez rząd przy udziale naszego związku i lokalnych władz tam, dokąd zakład ma być przeniesiony. Państwo finansuje transport wyposażenia zakładu, a miejscowe władze organizują wszystko, co związane z infrastrukturą, w tym z podłączeniem do sieci elektrycznej. To oczywiście złożony i kosztowny proces, ale musimy to robić. Trzeba wykorzystać wszystkie możliwości, by nasza gospodarka sama zarabiała, a nie tylko liczyła na zagraniczną pomoc. Potrzebna nam nie tylko ryba, ale przede wszystkim wędka.

Jak dalej rozwinie się sytuacja?

Tak czy inaczej, powiem otwarcie, czeka nas bardzo trudny czas. Nasze państwo na razie płaci po 2 tys. hrywien miesięcznie uchodźcom wewnętrznym. To 50–60 dol., a więc niewiele. Ale i to jest obciążeniem dla budżetu. Dlatego ważne, by ludzie wrócili do pracy i sami zarabiali. Zresztą wiem, że podobny problem może się pojawić także w Polsce: lepiej, by uchodźcy znaleźli tam pracę, choć pewnie nie dla wszystkich jej starczy. Na szczęście widzę, że w naszym społeczeństwie pojawiła się taka jedność i konsolidacja, jakiej nie było nigdy, nawet na początku naszej niepodległości. Putin pewnie nie zdaje sobie sprawy, że walczy nie tylko z naszą armią, ale i z całym narodem.

Ukrainę trzeba będzie odbudować. Prezydent Zełenski wspomniał niedawno o tym, że poszczególne regiony będą to robiły na zasadzie partnerstwa z różnymi krajami. Jaki według pana powinien być model organizacyjny przedsięwzięć dotyczących odbudowy?

Będą to wielkie zadania. Koszt odbudowy samej tylko infrastruktury drogowej szacujemy na 80 mld dol. Całkowita skala zniszczeń w wyniku rosyjskiej agresji sięga biliona dolarów. Mam nadzieję, że uda się przy międzynarodowej pomocy, znaleźć na to pieniądze nie tylko z nowych specjalnych funduszy pomocowych, ale też z zamrożonych rosyjskich aktywów. Ważne są jednak nie tylko środki, ale i prawidłowe zarządzanie nimi. Tu będą konieczne specjalne programy wykorzystania tych środków, odpowiedni nadzór nad nimi i transparentne procedury. To, o czym mówię, powinno zresztą dotyczyć ochrony nie tylko przedsięwzięć związanych z odbudową, ale też przyszłych inwestycji. Chciałbym, żeby w przyszłości inwestorzy dobrze czuli się w naszym kraju, by chroniły ich jasne procedury i sprawnie działające sądy. Zresztą myślę, ze dzisiejszy wojenny kryzys ma oprócz złych stron także tę dobrą: przyspieszy wdrażanie europejskich standardów. Nie mamy już innego wyjścia, obraliśmy kurs na Europę.

Jednym z najbardziej znanych obrazów tej wojny jest zniszczony most w Irpieniu. Domyślam się, że wiele firm budowlanych chciałoby go odbudować. Może chcą dzięki temu zyskać sławę, ale i myślą, czy na tym nie stracą…

Oczywiście takie miejsca, jak: Irpień, Bucza, Gostomel, Wołnowacha czy Mariupol, są teraz bardzo znane i na pewno wiele firm będzie chciało je odbudowywać. Tam powinny być szczególnie przejrzyste procedury. Każdy urzędnik powinien dobrze rozumieć, że niestety będą to inwestycje budowane na ludzkich grobach, na ludzkiej krwi. Tym bardziej nie można dopuścić, by właśnie tam pieniądze się „lepiły” do różnych rąk. To nie tylko kwestia dyscypliny finansowej w naszym państwie, ale też moralnego zobowiązania wobec wszystkich ofiar tej wojny.

Brał pan udział w pracach nad zbliżeniem ustawodawstwa Ukrainy do standardów unijnych. Gdzie będzie najwięcej do zrobienia?

Najważniejsze wydają się sprawy standardów i ograniczeń technicznych stosowanych w produkcji towarów i świadczeniu usług. Chodzi o jakość i bezpieczeństwo, ale też np. normy fitosanitarne. Od tego zależy obecność naszych eksporterów na rynkach europejskich i światowych. Ważne jest też zapewnienie dobrego klimatu dla inwestycji prywatnego biznesu. Tu istotna jest realnie działająca sądowa ochrona praw inwestorów, akcjonariuszy i w ogóle prywatnej własności. Kluczowa wydaje się ochrona prywatnych inwestycji. Mamy też dużo do zrobienia w systemie zarządzania strukturami państwa. Trzeba będzie przeszkolić urzędników w stosowaniu europejskich standardów.

Normy techniczne rzeczywiście mogą być istotne. Niedawno we Lwowie stawiano tymczasowe domki dla uchodźców, wyprodukowane w Polsce. Wiem, że były problemy proceduralne, bo normy techniczne według których domki powstały, rzekomo nie odpowiadały ukraińskim. Choć były zgodne z unijnymi, wcale nie najgorszymi…

To znamienny przykład. Bo przecież tu chodzi nie tylko o przepisanie jakichś tam norm, ale o modernizację naszej gospodarki. To nie będzie łatwe, ale mam nadzieję, że gdy będziemy mieli status kandydata do UE, będzie to nas stymulowało do wytężonej pracy. Przekroczyliśmy Rubikon i wiemy, że drogi na wschód już nie ma.

Podobno w ramach unijnej integracji Ukraina chce zmienić rozstaw torów kolejowych na europejski?

Całej sieci kolejowej nie przebudujemy, ale możliwe, że powstaną zupełnie nowe linie kolejowe dużych prędkości, już z europejskim rozstawem. Pracujemy nad takimi projektami z europejskimi partnerami, w tym z Polską. Myślę, że dożyjemy czasów, gdy będzie można dojechać ekspresowym pociągiem z Warszawy do Kijowa w cztery godziny.

To kiedy według pana Ukraina wstąpi do Unii?

Najbardziej obiektywna prognoza to rok 2024. Wiem, że będą obawy o korzyści z tej integracji – i to zarówno u nas, jak i w Europie. Przecież gdy Polska razem z kilkoma innym krajami wstępowała do Unii, też były obawy, m.in. o to, czy poziom ekonomiczny starych i nowych krajów da się wyrównać. Jednak powtórzę: dla nas będzie bardzo korzystne, jeśli będziemy mieli w Ukrainie europejskie standardy prawne, gospodarcze, ochrony praw człowieka itd.

Czy polsko-ukraińskie zaszłości historyczne nam nie przeszkodzą w zacieśnianiu współpracy?

Nad grobami nie należy urządzać politycznych wieców. Tam trzeba się modlić. Zresztą przez kilka lat wraz z panem Januszem Onyszkiewiczem przewodniczyłem Polsko- -Ukraińskiej Radzie Przyjaźni i Współpracy. Szukaliśmy wtedy tego, co nas łączy, a nie dzieli. Dzisiejsza wojenna sytuacja znakomicie weryfikuje przyjaźnie. Na szczęście okazało się, że na Polskę możemy liczyć, i to nie tylko w sprawie uchodźców. Dlatego myślę, że po takich doświadczeniach jak dzisiejsze dobry klimat w naszych stosunkach politycznych i gospodarczych utrzyma się na długie lata.

Rozmowa została przeprowadzona w Kijowie.

cv

Anatolij Kinach (ur. 1954), z wykształcenia inżynier, absolwent Leningradzkiego Instytutu Budowy Okrętów. Pracował w stoczniach w Mikołajowie i Tallinie. W latach 1995–1996, 1999–2001, a także w 2005 r. był wicepremierem odpowiadającym za sprawy gospodarcze. Od maja 2001 r. do listopada 2002 r. piastował stanowisko premiera. Od 1996 r. przewodniczy Związkowi Przemysłowców i Przedsiębiorców Ukrainy. Przez wiele lat zasiadał w ukraińskim parlamencie m.in. z ramienia Partii Regionów oraz Partii Przemysłowców i Przedsiębiorców.

Jak daje sobie radę ukraińska gospodarka i przedsiębiorcy po dwóch miesiącach wojny?

Wojna wyrządziła nam ogromne szkody, przede wszystkim przynosząc śmierć wielu żołnierzom i zwykłym obywatelom. Gospodarka też poważnie ucierpiała, zwłaszcza że rosyjska agresja trafiła w silnie rozwinięte przemysłowo wschodnie regiony kraju. Szacujemy, że nie funkcjonuje około 35 proc. naszego przemysłu. Przed 2014 r. obwody doniecki i ługański dostarczały około 21 proc. całej produkcji przemysłowej i około 15 proc. PKB Ukrainy. Wtedy właśnie, w 2014 r. przyszedł pierwszy cios dla tych regionów, a teraz kolejny. Bank Światowy prognozuje, z czym zresztą się zgadzamy, że PKB naszego kraju spadnie nawet o 45 proc. Inflacja może sięgnąć 20 proc. Te liczby mogą oczywiście być inne, ale zależy to od rozwoju działań militarnych. 5 milionów naszych obywateli opuściło kraj, a siedem milionów przesiedliło się do centralnej i zachodniej Ukrainy, co też ma znaczenie dla gospodarki. Około połowy ludności aktywnej zawodowo straciło źródła zarobku. Dlatego wielkim wyzwaniem dla nas wszystkich jest nie tylko wygrać wojnę, ale też zapewnić warunki powrotu do kraju wszystkich, którzy wyjechali. Jesteśmy oczywiście bardzo wdzięczni Polsce za to, że tak bardzo pomaga uchodźcom. Jednak jeśli u nas nie będzie warunków do powrotu, to mężczyźni, którzy na razie są w kraju i walczą, wyjadą za granicę do swoich rodzin.

Pozostało 83% artykułu
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji