Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa oficjalnie sprzeciwiła się embargu na rosyjski gaz i ropę. Dyrektor generalny Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej Martin Wansleben stwierdził, że pomimo "dramatycznych wydarzeń na Ukrainie" bojkot energetyczny "nie ma uzasadnienia".
„Dla wielu branż embargo na gaz byłoby katastrofą, biorąc pod uwagę ogromne uzależnienie od rosyjskich dostaw energii” - powiedział Wansleben w radiu Deutschlandfunk.
Niemcy mają w Rosji ponad 5000 firm. Największe niemieckie koncerny jak np. Siemens od dziesięcioleci robią tam ogromne pieniądze, sprzedają urządzenia do elektrowni i kolei. Energetyczne giganty jak Uniper czy Wintershall wspierają swoimi pieniędzmi inwestycje Gazpromu.
Najwięksi zwolennicy interesów z Putinem - Niemcy, Austria i Węgry nie próbują więc szukać alternatywy dla rosyjskich surowców energetycznych. Nie zamierzają rezygnować z korzystnych i długoletnich kontraktów z Gazpromem, ani inwestować w obiekty, takie jak terminale LNG czy połączenia z sąsiadami, które pozwolą zróżnicować dostawców.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział, że ostre embargo na rosyjski gaz doprowadziłoby do poważnego kryzysu gospodarczego w kraju i Europie. Francuski minister finansów Bruno Le Maire poinformował, że embargo na rosyjski gaz nie zostało jeszcze omówione jako możliwe sankcje wobec Rosji. Kanclerz Austrii Karl Nehammer stwierdził również, że Austria, Niemcy i Węgry sprzeciwiają się embargo na gaz z Rosji. Według „Politico” na początku przyszłego tygodnia UE nałoży na Rosję szóstą rundę sankcji, nowe ograniczenia wpłyną na import rosyjskiej ropy.