Smartfony łatwiejsze do samodzielnej naprawy. UE chce wydłużyć ich życie

Aż 87 proc. Polaków wymienia telefon na nowy najpóźniej trzy lata od kupna. Czy urządzenia elektroniczne starczą nam na dłużej? Wielkie koncerny już ułatwiają ich serwis.

Publikacja: 21.04.2022 21:10

Smartfony łatwiejsze do samodzielnej naprawy. UE chce wydłużyć ich życie

Foto: Adobe Stock

W III kwartale br. Komisja Europejska przedstawi nowelę dyrektywy – Prawo do naprawy. Cel? Wydłużenie cyklu użytkowania elektroniki i ograniczenie elektrośmieci. W tym kontekście można mówić o rewolucji. Producenci sprzętu RTV i AGD będą zobowiązani bowiem, aby urządzenia były łatwe do naprawy przy użyciu powszechnie dostępnych narzędzi, a także, by miały wymienne części.

Większość chce napraw

Unijne przepisy dotyczą wielu sprzętów, ale to smartfony stały się symbolem zmian. Producenci zarzucają nas co roku nowymi modelami, jednocześnie uniemożliwiając jakiekolwiek ingerowanie w sprzęt. Do niedawna niemożliwa była nawet samodzielna wymiana baterii. – Odrobina krzemu i całe mnóstwo plastiku: współczesne produkty konsumenckie z segmentu technologii potrafią wzbudzić zachwyt, ale równie często doprowadzają nas do szału – mówi Szeran Millo, prezes Symetrii, firmy, która zajmuje się projektowaniem doświadczeń klienta.

Eksperci podkreślają, że producenci nie zawsze ułatwiają użytkownikom przedłużanie cyklu życia urządzeń. Janne Korpela, country manager Swappie w Polsce (firma zajmuje się odnawianiem używanych smartfonów), wskazuje, że części zamienne mogłyby być łatwiej dostępne. Obecnie bowiem zdarza się, że klient musi kupić nowy aparat, gdy tylko jeden element starego jest uszkodzony lub zużyty.

– Nasze doświadczenie w odnawianiu smartfonów pokazuje, że czas życia tych urządzeń można z powodzeniem wydłużyć nawet trzykrotnie – przekonuje.

Badania Kantara pokazują, że 87 proc. Polaków wymienia telefon na nowy w ciągu maksymalnie trzech lat od jego zakupu. To m.in. efekt awaryjności niektórych komponentów urządzeń mobilnych np. baterii czy ekranu. Członkowie kampanii Right to Repair, która zrzesza 80 firm i organizacji z 16 krajów, postulują, by produkty projektowane były nie tylko pod kątem wydajności, ale także trwałości oraz możliwości demontażu i naprawy. „Naprawa powinna być przystępna cenowo i powszechna. Nie powinna kosztować więcej niż zakup nowego urządzenia” – piszą przedstawiciele koalicji na swojej stronie internetowej.

Rzeczywistość jest zgoła inna: w europejskich domach zalega ponad 700 mln smartfonów. Dziś tylko mniej niż 15 proc. telefonów trafia do recyklingu lub dostaje drugie życie. Użytkownicy, często wbrew swojej woli, zamiast serwisować sprzęt muszą kupować nowy. Tymczasem w przyjętej na początku kwietnia unijnej rezolucji prawodawcy wskazują, że 79 proc. obywateli UE chce ułatwień ze strony producentów do naprawy urządzeń, a dla 77 proc. naprawa to lepsze rozwiązanie niż wymiana.

Pierwsze przepisy prawa do naprawy weszły w życie wiosną ub.r. Objęły dużą elektronikę: lodówki, pralki, zmywarki i telewizory. Ich producenci muszą zapewnić dostępność części zamiennych (głównie serwisom) przez siedem–dziesięc lat od wypuszczenia danego modelu na rynek. Nowela szykowana na końcówkę br. ma wprowadzić etykiety informujące o możliwości naprawy i spodziewanej żywotności produktu, ułatwić dostęp do części i wydłużyć odpowiedzialność producenta za wadliwe towary powyżej dwóch lat.

Giganci miękną

W 2021 r. niemiecki land Turyngii wyszedł z wyjątkową inicjatywą – wprowadził dodatek w wysokości 100 euro dla osób, które zdecydują się naprawić swojego smartfona lub inne urządzenie elektroniczne, zamiast kupować nowe. Kilka tygodni temu Bawaria ogłosiła, że skopiuje pomysł, oferując aż 200 euro.

W Polsce na razie nie słychać o tego typu zachętach, natomiast serwisowanie sprzętu z pewnością staje się łatwiejsze. Apple już z końcem ub.r. zmienił politykę serwisową o 180 stopni i ku zaskoczeniu fanów marki zdecydował, że użytkownicy będą mogli samodzielnie reperować iPhone’y i MacBooki. Gigant udostępnia klientom części zamienne (na razie ekran, baterię i aparat), jak i specjalne zestawy naprawcze.

Nie ma wątpliwości, że ruch ten podyktowany jest m.in. naciskami lokalnych władz w USA i instytucji unijnych. Ale w ślady koncernu z logo nadgryzionego jabłka już idą inni, w tym Microsoft czy Samsung, który z początkiem kwietnia ogłosił, że zapewni klientom urządzeń z serii Galaxy możliwość samodzielnej naprawy. Nowy program wystartuje latem – w pierwszej kolejności obejmie urządzenia Galaxy S20 i S21 oraz Tab S7+. Prawo do naprawy wdraża również Google – jeszcze w tym roku udostępni części do swojej linii smartfonów Pixel (ma je też sprzedawać za pośrednictwem platformy iFixit).

Z danych Digital Care wynika, że do 45 proc. uszkodzeń smartfonów dochodzi w domu, a do 15 proc. – w pracy. W 7 proc. przypadków sprawcami są dzieci, a w 2 proc. zwierzęta. I choć ok. 70 proc. telefonów jest chronionych szkłem czy folią, i tak połowa badanych deklaruje, że zdarzyły im się uszkodzenia.

W III kwartale br. Komisja Europejska przedstawi nowelę dyrektywy – Prawo do naprawy. Cel? Wydłużenie cyklu użytkowania elektroniki i ograniczenie elektrośmieci. W tym kontekście można mówić o rewolucji. Producenci sprzętu RTV i AGD będą zobowiązani bowiem, aby urządzenia były łatwe do naprawy przy użyciu powszechnie dostępnych narzędzi, a także, by miały wymienne części.

Większość chce napraw

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjedzie na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie