Abramsy na wschodniej rubieży. Wielka inwestycja MON

W jednostce pancernej w podwarszawskiej Wesołej MON podpisze we wtorek z USA wart ok. 23,4 mld zł kontrakt na dostawę 250 amerykańskich czołgów. To jedna z największych zbrojeniowych inwestycji ostatnich dekad w armii.

Publikacja: 04.04.2022 21:00

Pierwsze polskie Abramsy według planów MON miały trafić do jednostek jeszcze w 2022 r. To jednak mał

Pierwsze polskie Abramsy według planów MON miały trafić do jednostek jeszcze w 2022 r. To jednak mało prawdopodobne

Foto: Roman Bosiacki

Jeszcze w styczniu nic nie zapowiadało tak błyskawicznego tempa uzgodnienia z Waszyngtonem międzyrządowej umowy. Inwazja Putina i wybuch wojny o Ukrainę zmieniły wszystko. Umowa – według zapowiedzi ministra obrony Mariusza Błaszczaka – przewiduje, że wraz z czołgami Abrams M1A2 SEPv3 Polska zamówi także pakiet logistyczny i szkoleniowy. Zakupione zostaną też symulatory, a wojskowe zakłady remontowe zostaną przygotowane do serwisowania czołgów w kraju.

Już wiadomo, że 70-tonowe Abramsy trafią nad wschodnią granicę RP. Zgodnie z deklaracjami MON to 1. Warszawska Brygada Pancerna i 19. Brygada Zmechanizowana z Lublina wchodzące w skład 18., tzw. Żelaznej Dywizji, będą wyposażane w nie jako pierwsze. Zdaniem min. Błaszczaka dostawy amerykańskich pancerzy powinny się zakończyć do 2026 r. MON latem zeszłego roku, informując o planach pozyskania czołgów z USA, szacowało wyjściową należność za 250 Abramsów, a także pojazdów wsparcia, na 23,4 mld zł. We wtorek, 5 kwietnia, poznamy dokładną sumę należności za sprzęt. Tak czy inaczej w grę wchodzą ogromne pieniądze. Gen. Maciej Jabłoński, pełnomocnik MON ds. wprowadzania Abramsów na uzbrojenie polskiej armii, twierdzi, że zamawiamy czołgi produkowane przez General Dynamics Land Systems, w najnowszej wersji M1A2 SEPv3. Dodatkowo zamówimy 26 pojazdów wsparcia technicznego M88A2 Recovery Vehicle „Hercules”.

Czytaj więcej

„Pilica” – postrach dronów z Piorunami

Mosty dla kolosa

Gen. Waldemar Skrzypczak, pancerniak i b. dowódca Wojsk Lądowych, nie ma wątpliwości, że Abrams to broń doskonała. – Walory bojowe tych czołgów doceniłem podczas misji irackiej. To czołg dziś bezkonkurencyjny na świecie, wrogowi w bezpośrednim starciu na pustyni nie dawał szans – komentuje. – Tyle że żyjemy w czasach, gdy widać już pierwsze symptomy schyłku epoki czołgów – bo coraz częściej będą ją wypierać środki bojowe, m.in. broń rakietowa, zdolna do zadawania ciosów z większej odległości – stwierdza generał.

Zdaniem analityków zakup Abramsów wraz z pojazdami wsparcia, a także z imponującym – jak twierdzi MON – zapasem amunicji, jest w obliczu zagrożenia ze Wschodu działaniem racjonalnym. W opinii Mariusza Cielmy, szefa pisma „Nowa Technika Wojskowa”, trzeba też dostrzegać związane z tą inwestycją komplikacje: sprawiliśmy sobie już trzeci typ podstawowego pancerza w Wojskach Lądowych RP, któremu trzeba zapewnić sprawny serwis, a więc całe zaplecze logistyczne. Problemy mogą pojawić się z transportem Abramsów do miejsc dyslokacji, a potem na ćwiczenia. Amerykański kolos wymaga odpowiedniej infrastruktury drogowej i solidnych mostów. Jerzy Reszczyński, ekspert militarny, dodaje, że koszty utrzymania amerykańskich pancerzy nie są standardowe: czołg zużywa znacznie więcej paliwa niż eksploatowany w polskiej armii niemiecki Leopard.

Amerykańska broń

Abramsy to niejedyny oręż z USA, który w ramach strategicznego wzmocnienia Sił Zbrojnych RP zamawiamy u naszego sojusznika zza Atlantyku. Wcześniej zakontraktowaliśmy w Waszyngtonie za miliardy zł rakietowy oręż dla tarczy powietrznej średniego zasięgu „Wisła”. To produkowane przez koncern Raytheon Technologies zestawy Patriot. Pierwsze baterie patriotów wyprodukowane z udziałem rodzimego przemysłu trafią do wojska jeszcze w tym roku. Specjalne pociski PAC-3 MSE, które potrafią zestrzelić wrogie rakiety w locie, dostarczy Polsce zbrojeniowy gigant z Ameryki, Lockheed Martin.

To również w zakładach tego koncernu wyprodukowane zostaną 32 supermyśliwce 5. generacji F-35, zamówione za ponad 4,5 mld dol. w ramach programu zbrojeniowego „Harpia”. Samoloty F-35, dzięki właściwościom „stealth”, mogą pełnić rolę powietrznych stanowisk dowodzenia, rozpoznania i prowadzenia walki radioelektronicznej. Warto też pamiętać, że polską odpowiedzią na zagrożenie, jakie stanowi rosyjski pocisk ziemia–ziemia Iskander, będą już wkrótce produkowane w USA dla Warszawy przez ten sam Lockheed Martin wyrzutnie HIMARS z pociskami o zasięgu 300 km. Broń ma umożliwić artylerzystom dokonywanie dalekich rakietowych uderzeń. Będzie też elementem polskiego systemu militarnego odstraszania.

Materiał partnera
XX Jubileuszowy Międzynarodowy Kongres MBA
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów
Biznes
KGHM rozczarował. Mniej produkuje i sprzedaje