– Z początkiem września przejdzie tam sto osób. Obecnie działalnością inwestycyjną zajmuje się 850 pracowników, natomiast w przyszłym roku ich liczba wzrośnie do 1,1 tys. – zapowiedział Ireneusz Merchel, prezes PLK na poniedziałkowym spotkaniu z dziennikarzami.
Zwiększona zostanie odpowiedzialność dyrektorów prowadzących poszczególne projekty. Już wcześniej zmieniony został system wynagrodzeń. Ten obecny w znacznie większym stopniu ma premiować realizację zadań.
Dla spółki kluczowym zadaniem będzie teraz zwiększenie tempa uruchamiania nowych przetargów. Opóźnienie w realizacji inwestycji z nowej perspektywy budżetowej 2014–2020 sięga już 2,5 roku. Bez radykalnego przyspieszenia kolei grozi utrata części unijnego dofinansowania.
Według prezesa PLK, spółka ma w tym roku ogłosić postępowania o łącznej wartości 9,3 mld zł. W tym roku podpisała umowy inwestycyjne na ponad 1,3 mld zł, w tym wart przeszło 350 mln zł projekt z Krajowego Programu Kolejowego (KPK) na roboty budowlane między Krzeszowicami a Krakowem w ramach modernizacji linii Zabrze–Katowice–Kraków, a także umowę dotyczącą montażu urządzeń sterowania ruchem oraz urządzeń telekomunikacyjnych na odcinku linii od granicy województwa dolnośląskiego do Czempinia.
Uruchamianie nowych postępowań ma ułatwić sfinalizowanie w końcu lipca nowelizacji ustawy o zamówieniach publicznych. W ubiegłym tygodniu ogłoszony został przetarg o wartości przeszło 480 mln zł na modernizację linii Łódź Kaliska–Zduńska Wola. Projekt jest dofinansowany z funduszu Łącząc Europę (CEF). Ma być realizowany w latach 2018–2020. Efektem będzie skrócenie czasu podróży na tym odcinku nawet do 26 minut i usprawnienie połączeń w rejonie łódzkiego węzła kolejowego.