Nielegalne zakłady bukmachesrkie: Blokowanie nie wystarczy

Jak wynika z badań TNS Polska, do których dotarła „Rzeczpospolita", aż 84 proc. ankietowanych popiera planowany przez ustawodawcę pomysł blokowania stron nielegalnych bukmacherów. Jednak takie rozwiązanie może być nieskuteczne.

Aktualizacja: 03.10.2016 20:10 Publikacja: 03.10.2016 20:00

Z badania, które zleciło Stowarzyszenie Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich, wynika ponadto, że 88 proc. badanych uważa, iż państwo powinno chronić legalnie działające firmy przed konkurencją nielegalnych operatorów.

Pod presją budżetu

Teraz tak się nie dzieje. Z raportu United Nations Global Compact wynika, że aż 91 proc. wycenianego na ponad 5 mld zł polskiego rynku bukmacherki to szara strefa, czyli nielicencjonowane zakłady z siedzibą na Cyprze czy w Gibraltarze. Tracą legalni bukmacherzy i państwowa kasa. Dlatego rząd rozpoczął prace nad zmianą prawa. Nowa ustawa ma uregulować cały hazard, w tym zakłady sportowe. W ubiegłym miesiącu projekt trafił do Sejmu. Teraz zajmą się nim posłowie ze specjalnie powołanej podkomisji, która we wtorek ma rozpocząć pracę. Rządowi zależy na czasie, bo zmienione prawo powinno wejść w życie od stycznia (wpływy z uregulowanego hazardu znalazły się w projekcie budżetu na przyszły rok).

Legalny segment ma się powiększyć z niecałych 10 proc. do 60 proc., a budżet ma zyskać 1,5 mld zł rocznie.

Walka z technologią

Blokowanie stron internetowych nielegalnych operatorów jest powszechną praktyką stosowaną w państwach Unii Europejskiej. To rozwiązanie wprowadziły do tej pory m.in. Niemcy, Dania, Litwa, Łotwa, Estonia, Portugalia, Hiszpania czy Włochy. Jednak to nie zawsze działa.

Jak wskazuje firma Roland Berger w specjalnym raporcie, ręczne wyszukiwanie stron z zakładami wzajemnymi i ich blokada to walka z wiatrakami. Strony te szybko mogą zmieniać adresy, a sami klienci w łatwy sposób ominąć blokowanie DNS przez zastosowanie prostych zmian w swoich systemach komputerowych. Tak np. robią Włosi.

Sceptycznie do blokowania stron podchodzi też ekonomista z SGH dr Artur Bartoszewicz, który w rozmowie z Polską Agencją Prasową wskazuje na niską skuteczność takiego działania państwowych służb. Jego zdaniem technologie bardzo szybko się rozwijają i ci, którzy będą chcieli obejść te blokady, na pewno znajdą sposoby.

– Lepsza jest konkurencja podatkowa, tak jak w innych dziedzinach gospodarki, tworzenie lepszych warunków, nie tylko podatkowych. Tak, by uczciwi inwestorzy z tej branży woleli rejestrować się i płacić podatki w Polsce – mówi.

Analitycy Rolanda Bergera wskazują nawet konkretny poziom opodatkowania – 20 proc. marży operatora zakładów wzajemnych. Ich zdaniem odniesie to lepszy skutek niż funkcjonujący obecnie podatek oparty na obrocie.

Opinia

Marta Kostka, prezes Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich

Branża bukmacherska jest elementarną częścią gospodarki i muszą w niej obowiązywać, tak jak wszędzie, zasady rynkowe, zakładające równe warunki prowadzenia biznesu dla wszystkich podmiotów. Państwo powinno skutecznie egzekwować przepisy prawa. Tymczasem 91 proc. rynku zakładów wzajemnych należy do operatorów działających bez licencji Ministerstwa Finansów. Oznacza to, że te podmioty nie przestrzegają krajowego prawa i nie płacą podatków. W obecnej rzeczywistości traci przede wszystkim budżet państwa czy polski sport, który mógłby być w większym stopniu finansowany przez legalnych bukmacherów.

Z badania, które zleciło Stowarzyszenie Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich, wynika ponadto, że 88 proc. badanych uważa, iż państwo powinno chronić legalnie działające firmy przed konkurencją nielegalnych operatorów.

Pod presją budżetu

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Czasy są niepewne, firmy nadal mało inwestują
Biznes
Szpitale toną w długach, a koszty działania rosną
Biznes
Spółki muszą oszczędnie gospodarować wodą. Coraz większe problemy
Biznes
Spółka Rafała Brzoski idzie na miliard. InPost bliski rekordu
Materiał partnera
Przed nami jubileusz 10 lat w Polsce