Niemiecki koncern motoryzacyjny chce zmazać plamę po skandalu z wadliwymi silnikami Diesla. W związku z tym szefostwo VW postanowiło wejść w branżę przewozową i stanąć do rywalizacji z Uberem – tworząc spółkę-córkę Moia. Kluczem do sukcesu ma być zastosowanie autonomicznych pojazdów elektrycznych.
- Chcemy wystartować z pilotażowym programem latem 2017 roku. Zamierzamy produkować elektryczne samochody, jak również i większe pojazdy – mówi Ole Harms, prezes firmy Moia. Jak dodaje Harms, Moia jest start-upem, który dzięki możliwościom VW może realizować globalne cele. Do końca przyszłego roku firma ma zatrudniać 200 osób w Berlinie. W przyszłości jej działalność ma być rozszerzona na Stany Zjednoczone, Chiny i państwa Ameryki Łacińskiej.
Innowacyjne plany Volkswagena są nie tylko pokłosiem afery z emisją spalin w silnikach wysokoprężnych. Są one też wymuszone poczynaniami konkurencji, która w tej kwestii ma przewagę nad koncernem z Wolfsburga. Pierwszy krok władze VW podjęły w maju 2016 roku, kiedy przejęto wirtualnego operatora przewozowego Gett za blisko 300 mln dol. Konkurencyjny Daimler (właściciel marki Mercedes - Benz) już w 2008 roku założył spółkę zależną Car2Go, która dała podwaliny do działalności w segmencie tzw. carsharing, jak również przewozu osób z wykorzystaniem aplikacji mobilnych.
Producenci aut coraz śmielej inwestują w technologię pojazdów autonomicznych w odpowiedzi na zaawansowane prace prowadzone przez koncerny z amerykańskiej Doliny Krzemowej (m.in. Google czy Apple). Dodatkowo, Volkswagen chce zainwestować w badania i rozwój samochodowych baterii i sieci stacji ładujących. Te kwestie wymienia się jako główne bariery, które hamują wzrost sprzedaży aut elektrycznych.