Thales, francuski potentat zbrojeniowy i technologiczny, chce wykorzystać spór Airbusa z MON o caracale i wygrać z lotniczym gigantem starcie o prymat w przyszłym polskim biznesie satelitarnym.
Airbus od lat konsekwentnie budował nad Wisłą swoją pozycję potencjalnego dostawcy technologii kosmicznych i głównego uczestnika polskiego programu budowy satelity obserwacyjnego. Teraz rolę lidera na polskiej drodze w kosmos ma szansę przejąć Thales, elektroniczna potęga w dziedzinie radiolokacji, cyberbezpieczeństwa, informatycznych technologii militarnych (ponad 14 mld euro przychodów w 2013 r.).
– W rywalizacji z konkurentami mamy coraz mocniejsze argumenty – przekonuje Paweł Piotrowski, prezes działającej już od dekady spółki Thales Polska.
Turecki przykład
W miniony poniedziałek z kosmodromu Arianespace w Gujanie Francuskiej Thales Alenia Space (2,1 mld euro rocznych przychodów oraz 7,5 tys. pracowników w ośmiu krajach) i Telespazio – konsorcjum koncentrujące francusko-włoskie przemysłowe potencjały kosmiczne wystrzeliło ważącego tonę satelitę obserwacyjnego GÖKTÜRK – 1, zbudowanego na zamówienie tureckiej armii. Wartość programu kosmicznego zrealizowanego na zlecenie Ankary eksperci wyceniają na 250 mln euro. Aż 100 mln euro z tej kwoty zainwestowano w projekt i budowę przez Thales tureckiej fabryki satelitów.
– Pozwoliło to na stworzenie i przetestowanie umieszczonego właśnie na orbicie satelity optycznego wysokiej rozdzielczości. Thales współpracował przy tym z tureckimi ośrodkami badawczymi i przemysłem. Taką, zakończoną sukcesem, drogę transferu technologii i umiejętności, sprawdzoną też w Brazylii, Hiszpanii czy Belgii, Thales proponuje teraz w Polsce – twierdzi Piotrowski.