Ale wśród polskich specjalności eksportowych w ostatnich kilkudziesięciu miesiącach pojawiły się nowe przeboje. Wpłynął na to szybki rozwój elektromobilności w Europie Zachodniej. O przeszło 1500 proc. zwiększył się w latach 2017–2019 eksport autobusów elektrycznych. Tylko w ub. roku podskoczył o przeszło połowę (w pierwszych 11 miesiącach 2020 r. wart był 213,4 mln euro). W rezultacie Polska stała się w UE największym eksporterem tych pojazdów. Kolejnym hitem stały się baterie do elektrycznych samochodów. W III kw. ub. roku wartość ich eksportu do Niemiec, gdzie koncerny motoryzacyjne w coraz większym stopniu przestawiają się na produkcję e-aut, podskoczyła w ujęciu r./r. aż pięciokrotnie, przekraczając poziom 2 mld zł. Znaczenie tych produktów w eksporcie będzie dalej rosło.
Polscy eksporterzy znaleźli nisze, w których stali się globalnymi liderami. W światowym eksporcie tzw. wozów bramowych przeznaczonych do ustawiania kontenerów mamy przeszło 40-procentowy udział (2018 r.), w eksporcie pieczarek – jedną trzecią, w globalnym eksporcie aparatów słuchowych należy do nas przeszło jedna piąta. W lekach zawierających hormony mamy udział przekraczający 12 proc., podobnie jak w meblach.
Za mało techniki
Ale problemem jest wciąż niski udział eksportowanych produktów zaawansowanych technicznie. W ich przypadku wzrost jest wolny: z 4,5 proc. w końcu lat 90. do 11,3 proc. w 2019 r. – To zauważalny postęp, jednak dobra stosunkowo mało zaawansowane technologicznie wciąż przeważają – podkreśla Marek Wąsiński, kierownik zespołu handlu zagranicznego w PIE. W rezultacie mamy jeden z niższych poziomów udziału produktów wysokiej techniki w UE – w 2018 r. niższy miało tylko osiem państw, m.in. Finlandia, Litwa, Grecja i Hiszpania.
Z analiz PIE wynika, że podniesienie wartości polskiego koszyka eksportowego wymagałoby zmiany jego struktury. – Chodzi przede wszystkim o branże, które stanowią najbardziej wartościowe grupy produktów w światowym handlu, a jednocześnie leżą stosunkowo najbliżej specjalizacji już obecnych w polskim eksporcie – stwierdza Wąsiński. Korzyści byłyby bardzo duże. Przesunięcie zaledwie 0,37 proc. polskiego eksportu w kierunku dóbr perspektywicznych wiązałoby się z około 1,3-procentowym wzrostem wartości PKB per capita w czasie 20 lat – podaje raport PIE.
Polskie firmy są coraz mocniej związane z globalnymi łańcuchami dostaw. Obecnie przeszło 60 proc. polskiego eksportu towarów i usług jest wynikiem integracji ze światowym systemem produkcji. To daje szansę na rozwój, choć czasem może być źródłem problemów. Przykładem jest polski przemysł motoryzacyjny. Branża motoryzacyjna jest jedną z najbardziej zglobalizowanych w światowej gospodarce, więc polscy producenci części i komponentów samochodowych mają szeroki rynek zbytu. Tymczasem przez zmniejszenie z powodu Covid-19 produkcji aut w europejskich fabrykach ponieśli duże straty.
Sytuacja zaczyna się jednak poprawiać. Według AutomotiveSuppliers.pl wzrost dynamiki produkcji sprzedanej w listopadzie i grudniu ub. roku pozwolił zniwelować część strat spowodowanych pandemią. – Szacujemy, że wartość eksportu tej branży w całym 2020 r. była niższa o około 14–16 proc. w porównaniu z rekordowym rokiem 2019 – mówi Rafał Orłowski, partner w AutomotiveSuppliers.pl.